Reklama

Wisła Kraków: Robert Maaskant, trener z promocji

Wisła zatrudniła jednego z najzdolniejszych trenerów w Eredivisie. Zabrała go z bliskiego bankructwa NAC Breda

Aktualizacja: 23.08.2010 04:44 Publikacja: 21.08.2010 14:48

Wisła Kraków

Wisła Kraków

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Zagraniczni trenerzy w polskiej lidze dzielili się dotychczas na takich, którzy przychodzili do nas z bezrobocia, albo dopiero zaczynali być trenerami, jak Dan Petrescu. Z Maaskantem jest inaczej. Skuszony przez nowego dyrektora Wisły Stana Valckxa, rozwiązał kontrakt z NAC Breda w pośpiechu, tuż przed dzisiejszym meczem Eredivisie z Heerenveen. Podpisał umowę z Wisłą na dwa lata

Odszedł z Eredivisie, bo choć z NAC ma jeszcze umowę na trzy lata, to w jego kontrakcie zapisano, że może zmienić pracę je?li dostanie ?lepszš sportowo propozycję?. Za takš uznano ofertę z najlepszego polskiego klubu ostatnich lat. NAC jest po dwóch kolejkach trzecie od końca w Eredivisie, bez punktu. Zremisował wprawdzie w pierwszej kolejce z AZ Alkmaar, ale sezon zaczynał z ujemnym punktem za to że spó?nił się z wpłatš pieniędzy do obowišzkowego w holenderskiej lidze funduszu emerytalnego dla piłkarzy. NAC ma ogromne problemy finansowe i gdy trener poprosił szefów o zgodę na odejście, nie było bez znaczenia że Wisła zapłaci Holendrom odstępne za Maaskanta.

Maaskant to były pomocnik m.in. Go Ahead Eagles, Excelsioru Rotterdam i szkockiego Motherwell (grał też krótko w USA), a od kilkunastu lat trener, najpierw młodzieży, potem zawodowych drużyn. To jeden z najbardziej wyrazistych szkoleniowców w lidze holenderskiej, z ciętym językiem i charyzmą, mówiący prawdę między oczy, choć akurat nie o propozycjach z Wisły, bo jeszcze w piątek zaprzeczał, że takie są.

Ojciec Maaskanta, Bob, kiedyś też był trenerem, m.in. w Bredzie, potem został menedżerem piłkarskim. Był m.in. menedżerem syna, założył liczącą się dziś agencję World Soccer Consult, potem sprzedał swoje udziały, ale wciąż jest z nią związany. WSC miała wśród swoich klientów m.in. Jaapa Stama i kilku znanych bramkarzy, m.in. Henka Timmera i Sandera Westervelda.

Maaskant ma 41 lat, ale już duże doświadczenie, choć raczej w pracy z drużynami o przeciętnych ambicjach, a nie zobowiązanych do wygrywania jak Wisła. Lubi efektowną grę. Z RBC Roosendaal dwa razy awansował do holenderskiej ekstraklasy. Z Willem II Tilburg grał w finale Pucharu Holandii. W Bredzie pracował dwa sezony, w pierwszym zajął z nią ósme miejsce i awansował z play off do europejskich pucharów – i wyeliminował z nich Polonię Warszawa w trzeciej rundzie eliminacji. W następnej przegrał 1:3 i 1:6 z Villarreal.

Reklama
Reklama

W drugim sezonie zajął dziesiąte miejsce, drużyna była o punkt od strefy baraży o puchary. Ten sezon zaczął źle, ale sytuacja w klubie jest dramatyczna. Gdy latem okazało się, że NAC zamknął sezon ze stratą ponad 3 mln euro, sprzedawano kogo się dało. Maaskantowi w obecnym sezonie ledwo udawało się wśród zdrowych piłkarzy wybrać jedenastu. W jednym z meczów miał na ławce tylko czterech rezerwowych. Młodych piłkarzy z rezerw wystawiać nie mógł, bo jakby zagrali pięć meczów w Eredivisie, klub zgodnie z przepisami musiałby dać im kontrakty, a nie stać go na to. Wisła wykorzystując kłopoty holenderskiego klubu poszła sprawdzoną już w Krakowie drogą. Wcześniej tego lata Cracovia skorzystała z promocji w bankrutującym NEC Nijmegen i wykupiła stamtąd Saidiego Ntibazonkizę.

Piłka nożna
Przy Łazienkowskiej czekają na zbawcę. Legia kończy rok na dnie, niechlubny rekord pobity
Piłka nożna
Kacper Potulski. Strzelił gola Bayernowi, może wkrótce sprawdzi go Jan Urban
Piłka nożna
Czego Lech, Raków i Jagiellonia potrzebują do awansu w Lidze Konferencji?
Piłka nożna
Liga Konferencji. Z Armenii na tarczy, w Białymstoku bez kompleksów
Piłka nożna
Kibice Rayo Vallecano zaatakowani w Polsce. Co się stało na S8?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama