Lech Poznań w Lidze Europejskiej: Lech zarobi miliony

Po remisie 0:0 z Dnipro Lech jest w fazie grupowej. Dziś o 13 pozna rywali

Aktualizacja: 27.08.2010 11:35 Publikacja: 27.08.2010 04:12

Jacek Kiełb strzelał najczęściej z zawodników Lecha, ale – podobnie jak pozostali – ani razu celnie

Jacek Kiełb strzelał najczęściej z zawodników Lecha, ale – podobnie jak pozostali – ani razu celnie

Foto: Fotorzepa, bartosz jankowski Bartosz Jankowski

[i]Korespondencja z Poznania[/i]

Lech nawet nie próbował grać odważnie. Chociaż być może największej odwagi wymagało od trenera Jacka Zielińskiego właśnie takie ustawienie drużyny: by broniła skromnego 1:0 wywalczonego tydzień temu w Dniepropietrowsku.

Ta jedna bramka zdecydowała, że Lech za sam awans do LE zarobi kilka milionów złotych, a w rundzie grupowej do podniesienia będzie miał kolejnych kilka. Że może zagrać z takimi potęgami jak Liverpool, Juventus, Porto czy Villarreal. Można wybrzydzać na styl gry, ale żeby docenić, ile Lech osiągnął, trzeba spojrzeć na listę tych, którzy awansowali razem z nim. W porównaniu z większością tych klubów mistrz Polski jest biedakiem. Był też nim w porównaniu z Dnipro, a jednak awansował.

Przez cały mecz mistrzowie Polski nie oddali ani jednego celnego strzału, ale poza pierwszym kwadransem także Ukraińcom nie pozwolili na wiele. Zieliński na prawej pomocy wystawił Marcina Kikuta, za nim – Grzegorza Wojtkowiaka. Po meczu był dumny ze swojego manewru, podkreślał, że dzięki tym piłkarzom Jewhen Konoplianka zupełnie sobie nie pograł, a Witalij Denisow zamiast groźnych rajdów zajmował się tylko wrzucaniem piłki z autu.

Zieliński od początku sezonu miał trudne dni. Jego Lech nie strzelał goli, przegrał mecz o Superpuchar, z trudem wyeliminował Inter Baku, przegrał walkę o Ligę Mistrzów z przeciętną Spartą Praga. Dnipro od Sparty było lepsze, groźniej i szybciej atakowało.

W pierwszym składzie wybiegł wczoraj Joel Tshibamba, mimo że Artur Wichniarek wyleczył już kontuzję. Tshibamba nie stanowił żadnego zagrożenia dla przeciwnika, Wichniarek, który go zmienił – niewiele większe. Od następnego meczu w Lechu będzie mógł grać już Artjoms Rudnevs, zresztą w klubie nie wykluczają dodatkowego wzmocnienia przed fazą grupową.

W końcówce meczu dwa razy w doskonałej sytuacji znalazł się Siergiej Kriwiec, ale zanim zdążył oddać strzał, tracił piłkę. Słabo grał Semir Stilić. – Kogo z drużyny Lecha wziąłbym do Dnipro? Nikogo – mówił po meczu Władimir Biessonow, jakby nie chciał zauważyć, że to jednak Polacy awansowali dalej, a jego zawodnicy – jak Jewhen Sielieznow, który kosztował siedem milionów dolarów, nie znaleźli sposobu na obronę Lecha przez 180 minut. Manuel Arboleda rozegrał mistrzowski dwumecz, teraz czeka na propozycję nowego kontraktu.

To, co pokazał wczoraj mistrz Polski, kibicom nie mogło się podobać. Ale cel uświęca środki, po ostatnim gwizdku stadion eksplodował z radości, a piłkarze rozpoczęli na boisku triumfalny taniec. Piłkarze przyznawali, że nie grali efektownie, ale nic nie było w stanie zmącić ich radości.

– Ten mecz pokazał, że w Lecha trzeba wierzyć do końca. Mam wrażenie, że nasza drużyna rośnie razem z tym stadionem, który – tak jak my – jest już niemal gotowy – mówił po meczu Ivan Djurdjević, przeciwko Dnipro stoper. Niemal bezbłędny.

Dzisiaj o 13 w Monako losowanie grup Ligi Europejskiej. Tej jesieni Poznań nadal będzie stolicą polskiej piłki. Ostatnim klubem, który grał w tej fazie rozgrywek – jeszcze Pucharu UEFA, był także Lech. W sezonie 2008/2009 prowadzony przez Franciszka Smudę awansował do wiosennej części, przegrał jednak z Udinese.

[ramka][srodtytul]Lech Poznań – Dnipro Dniepropietrowsk 0:0[/srodtytul]

Żółte kartki: T. Bandrowski, L. Henriquez, A. Wichniarek (Lech); S. Krawczenko, A. Rusoł, J. Czeberiaczko (Dnipro).

Sędziował B. Nijhuis (Holandia).

Widzów 13 tys.

Lech: Burić – Wojtkowiak, Arboleda, Djurdjević, Henriquez – Kikut, Kriwiec (90. Zapotoka), Stilić (84. Drygas), Bandrowski, Kiełb – Tshibamba (68. Wichniarek).

Dnipro: Kanibołockyj – Mandziuk, Rusoł, Czeberiaczko, Denisow – Krawczenko, Holek, Rotań, Kałynyczenko (55. Homeniuk) - Sełezniow (61. Hładkij), Konoplanka.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Opinia: Jacek Zieliński, trener Lecha[/srodtytul]

Mieliśmy jeden cel – awansować do fazy grupowej. I udało nam się. Mecz był bardzo ciężki, chcieliśmy go wygrać, ale nie mieliśmy zbyt wielu atutów z przodu. Graliśmy uważnie z tyłu, ale też nie za często pozwalaliśmy się zepchnąć do głębokiej obrony. Nie wiem, czego spodziewali się kibice. Jeśli takiego meczu jak 5:0 z Cracovią, to na pewno im się nie podobało. Prasa pisała, że gramy o honor polskiej piłki. Próbowałem tonować nastroje, graliśmy o swój honor. Najważniejsze, że nasza europejska przygoda trwa dalej.

[srodtytul]Opinia: Władimir Biessonow, trener Dnipro[/srodtytul]

Lech od początku meczu był w lepszej sytuacji, bo wypracował wyraźną przewagę w poprzednim spotkaniu. W meczu rewanżowym skupił się na obronie i swój cel zrealizował. Nie mam żadnych zastrzeżeń do postawy i gry swoich zawodników. Uważam, że jako zespół daliśmy z siebie wszystko. Mieliśmy przewagę, ale co z tego, skoro nie udało się jej zamienić choćby na jednego gola. Czasami tak w futbolu bywa. Lechowi gratuluję i życzę powodzenia w fazie grupowej.[/ramka]

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Co warto obejrzeć w czwartej kolejce?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Koreanki z Północy znów mistrzyniami świata. Wódz patrzy z dumą na boisko
Piłka nożna
Omar Marmoush. Egipcjanin, który rzucił wyzwanie Harry'emu Kane'owi
Piłka nożna
Derby dla Barcelony. Trzy gole w pół godziny, a później emocje opadły
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Piłka nożna
Kto chce grać z Rosjanami w piłkę?