Stadiony powstają za pieniądze publiczne, bo kluby takich wydatków by nie udźwignęły. Ten w Poznaniu pochłonął już z kasy miasta ok. 612 mln zł, a suma nie uwzględnia kolejnych 40 mln zł, które trzeba wyłożyć na wykończenie pomieszczeń komercyjnych.
– Chcielibyśmy, by stadionem zarządzała spółka powiązana z nami. Na razie jesteśmy tylko jego najemcami – mówi rzeczniczka Lecha Joanna Dzios. Mistrz Polski nie zamierza jednak wykładać 40 mln zł.
W Warszawie koszt stadionu Legii to ok. 350 mln zł, a w Krakowie nowa arena Wisły kosztować będzie nawet w granicach 500 mln. Tak drogie prezenty trzeba umieć wykorzystać, a to zadanie klubów. – Pusty stadion jest jak samochód z pustym bakiem – mówi Tomasz Gackowski, specjalista od wizerunku MTResearch, wykładowca UW.
Trybuny same się nie zapełnią. Średnia widownia za poprzedni sezon wyniosła ledwie 5,3 tys. widzów i nawet jeśli się weźmie poprawkę na to, że na części trybun stały dźwigi, rezultat jest przygnębiający. Od Europy dzieli nas dystans mierzony w latach świetlnych. Według raportu „Finansowa ekstraklasa“ firmy doradczej Deloitte przychody z dnia meczu (gdzie wliczana jest sprzedaż biletów, ale też to, co kibice kupią przy okazji na stadionie) wyniosły w zeszłym sezonie dla całej ekstraklasy 30 mln zł. Sam Manchester United zarabia na dniach meczowych 20 razy więcej.
– Nowe stadiony to atrakcja porównywalna do pojawienia się McDonalda. Ale o ile ludzie do fast foodów zawsze będą przychodzić, o tyle na mecze – niekoniecznie. Zwłaszcza że w Polsce nie jest tam bezpiecznie. Kluczem do zwycięstwa będzie przyciągnięcie na stadiony całych rodzin. Teoretycznie w najlepszej sytuacji są ITI i Legia, które mają potężne narzędzia medialne, TVN i Onet, i mogą kreować pozytywny wizerunek kibica – podkreśla Gackowski.