Wynik niczego o meczu na Old Trafford nie mówi. Nie było wyrównanej walki. Liverpool powinien przegrać wyżej, nie stworzył niczego wartego zapamiętania, to właściwie piłkarze United sami strzelali sobie gole. Pierwszego, gdy Johnny Evans niepotrzebnie faulował w polu karnym Fernando Torresa. Drugiego, gdy mur rozstąpił się przy rzucie wolnym Stevena Gerrarda.
Na szczęście był Berbatow. Dwie bramki zdobył głową, tę pierwszą – nie odrywając się od ziemi. Pochylił się nawet nieco chwilę przed uderzeniem, żeby rozluźnić zapaśniczy chwyt, który mu założył Torres.
Drugi gol był najpiękniejszy, Bułgar – któremu od dawna zarzucano, że nie jest wart 23 milionów funtów wydanych na niego dwa lata temu przez Manchester – stojąc tyłem do bramki przyjął sobie piłkę na udo i uderzył z przewrotki. Liderem w Anglii jest Chelsea, która jak zwykle wygrała wysoko, tym razem z Blackpool.
W Hiszpanii Real i Barcelona wygrały na wyjeździe 2:1. Zwycięstwo Królewskich było szczęśliwe i niezasłużone, co przyznał Jose Mourinho. A Barcelona robiła z Atletico w Madrycie co chciała, poza strzelaniem mu bramek. Zmarnowała mnóstwo sytuacji, co się zemściło w nerwowej końcówce, gdy Tomas Ujfalusi sfaulował Leo Messiego. Czech wyleciał z boiska, a Messi z opuchniętą kostką został zniesiony z boiska. Ma naruszone więzadła, może nie zagrać przez trzy tygodnie.
W Bundeslidze Borussia Dortmund wreszcie była przynajmniej w części tak polska, jak zapowiadano przed sezonem. Wygrała z Schalke w Gelsenkirchen 3:1, Jakub Błaszczykowski asystował przy golu Shinjiego Kagawy na 2:0, Łukasz Piszczek i Robert Lewandowski weszli po przerwie, a Lewandowski głową, po rzucie wolnym, zdobył trzeciego gola dla gości. Schalke jest po czterech kolejkach jedyną drużyną bez punktów. Ale nawet ona strzeliła więcej goli niż mistrz Bayern. „W Monachium w ten weekend ruszył Oktoberfest, a Bayern już ma kaca” – pokpiwają niemieckie gazety po najgorszym od 33 lat początku sezonu. Zespół Louisa van Gaala jest na dziewiątym miejscu, od trzech meczów nie strzelił gola, w tym sezonie Bundesligi zdobył tylko dwa. W sobotę zremisował u siebie 0:0 z Koeln (Adam Matuszczyk wszedł w 85. minucie).