W bazie systemu znajdzie się ok. 3500 klubów ze 150 krajów. Szef FIFA Sepp Blatter z właściwą sobie przesadą twierdzi, że nastała nowa era. – Wreszcie transakcje staną się przejrzyste, a podpisywanie kontraktów przestanie być okazją do prania pieniędzy. Będziemy też mogli lepiej chronić zawodników niepełnoletnich – mówi Szwajcar.
Działanie systemu sprawdzano od lutego 2008 r. (początkowo w 18 krajach), stopniowo rozszerzając jego zasięg. – Wprowadziliśmy ten system od początku roku, tak jak przewidywał harmonogram. Oczywiście wymaga to doszlifowania. Przeprowadzaliśmy ostatnio transfery z Czechami, Słowakami i Holendrami i wszyscy się tego uczą. U nas działa już bez zarzutu – mówi „Rz“ dyrektor sportowy Cracovii Tomasz Rząsa.
Dane dotyczące piłkarza i szczegóły transferu muszą być wprowadzone do systemu, tak by specjaliści FIFA mogli sprawdzić, skąd i dokąd płyną pieniądze, jaka była prowizja menedżera i ile tak naprawdę lat ma zawodnik. – To prawda, wszystkie kwoty muszą się tam znaleźć. Dane agentów też są wpisywane, z numerem licencji na czele – potwierdza Rząsa.
Nie wiadomo, ilu nieuczciwym menedżerom nowy system utrudni życie, ale na pewno wśród nich znajdą się Pini Zahavi i Kia Joorabchian. Ten drugi, urodzony w Teheranie, mający brytyjskie i kanadyjskie obywatelstwo biznesmen, nie jest nawet licencjonowanym piłkarskim agentem. Według brytyjskiego prawa z pośredniczeniem w transferach nie może mieć nic wspólnego, ale i tak od kiedy w 2004 roku zaczął kręcić się po piłkarskim bazarze, ciągle coś ginie ze straganów.
Wtedy założył spółkę Media Sport Investment w celu przejęcia brazylijskiego klubu Corinthians. Przy tej okazji poznał Zahaviego i działają razem.