Reprezentacja Anglii schodziła na zimową przerwę w eliminacjach nie podnosząc głów, naburmuszona, a tłum na stadionie buczał, wściekły na drużynę w letargu.
– Gra była jeszcze gorsza niż wynik - napisał po remisie 0:0 komentator „Guardiana”. Anglicy nie potrafili wygrać z Czarnogórą pozbawioną najlepszych piłkarzy, ale broniącą się twardo i wszystkimi siłami. Gwiazdy Premiership nie pokonały rywali z drugo i trzeciorzędnych drużyn (w drugiej połowie zagrał przeciw Anglikom Mladen Kascelan z Jagiellonii).
W dniu meczu okazało się, że kontuzjowany jest Mirko Vucinić (wcześniej z tego powodu Czarnogórcy stracili m.in. Stevana Joveticia z Fiorentiny), talizman drużyny, napastnik który zapewnił jej już dwa zwycięstwa w eliminacjach. Ale jak widać i bez niego najmłodsza reprezentacja Europy może rozgrywać wielkie mecze.
Na Wembley tak spętała ruchy rywalom, że w pierwszej połowie mieli problem ze stworzeniem jednej przyzwoitej akcji. Po przerwie było lepiej o tyle, że Anglicy mieli kilka sytuacji, ale każdy ich strzał zatrzymywał się na rękach Mladena Bożovicia, anioła stróża Czarnogóry od początku eliminacji.
Bramkarz urodzony w Podgoricy, czyli dawnym Titogradzie, broniący w FC Fehervar, czyli dawnym Videotonie, nie stracił jeszcze gola w walce o Euro 2012. W meczu w Londynie trzy razy odbijał strzały Wayne’a Rooneya, a raz Garetha Barry’ego. Czarnogórcy mogli nawet wygrać, strzał Milana Jovanovicia kilka minut przed końcem trafił w poprzeczkę. Inna sprawa że ten sam Jovanović wcześniej dotknął piłki ręką w polu karnym, a sędzia tego nie zauważył.