Brzmi to niewiarygodnie, ale to prawda. Skazywany na pożarcie mistrz Polski jest po dwóch kolejkach rozgrywek pierwszy w swojej grupie. Wyprzedza Manchester City lepszym bilansem bramek. Kiedy po ceremonii losowania ogłaszany był skład grupy A, nie było pewnie takiego kibica Kolejorza, który by postawił na podobny rozwój wydarzeń. Tymczasem – przed meczami trzeciej kolejki fazy grupowej Ligi Europejskiej za plecami Lecha Poznań stoją karnie: Manchester City, Juventus Turyn i – co już sensacją nie jest – FC Salzburg. Pięknie to wygląda, ale to nie koniec rywalizacji, po czwartkowym meczu to będzie zaledwie jej półmetek.

Na dobry początek Lech zremisował z Juventusem 3:3. Mecz życia rozegrał w Turynie łotewski napastnik Artjoms Rudnevs – strzelec wszystkich goli dla Lecha. Ten ostatni, zdobyty w doliczonym czasie gry, zrobił na kibicach Juventusu chyba większe wrażenie niż wcześniejsza wspaniała bramka ich idola Allesandra Del Piero. „To jest dla mnie aż remis, a nie tylko remis, bo taki mecz, trzy gole wbite Juventusowi na jego boisku przejdą do historii Lecha” – mówił na pomeczowej konferencji wzruszony trener Jacek Zieliński. Do historii klubu przejdzie też następne spotkanie – z FC Salzburg. Ważne, że wygrane 2:0, ale jeszcze ważniejsze, że rozegrane na nowym poznańskim stadionie po raz pierwszy w obecności kompletu publiczności – 42 tysięcy widzów. Fakt ten spętał trochę nogi piłkarzom Lecha, którzy do przerwy grali nie tak, jak potrafią. Potem było znacznie lepiej. „Najważniejsze, że wygraliśmy. Futbol to nie łyżwiarstwo figurowe. Liczą się bramki, a nie wrażenie artystyczne” – skomentował tym razem występ swoich podopiecznych trener Zieliński.

Co powie Jacek Zieliński po meczu z Manchesterem City? Drużyną, w którą jej właściciele – szejkowie z Abu Dhabi – wpompowali gigantyczne pieniądze i która z miesiąca na miesiąc rośnie w siłę. Która ma Carlosa Teveza, Emmanuela Adebayora, Kolo i Yaya Toure, Davida Silvę, Jamesa Milnera, Patricka Vieirę, Roque Santa Cruza, Jereme’a Boatenga i innych zawodników wartych kilkanaście lub kilkadziesiąt milionów funtów.

The Citizens mają już za sobą w Premiership zwycięstwo nad broniącą tytułu londyńską Chelsea, są w tabeli na drugim miejscu (przed słynnym lokalnym rywalem – Manchesterem United) i jasno wytyczony główny cel – mistrzostwo Anglii. Cel drugi to triumf w Lidze Europejskiej. Zrealizowanie obu – bardzo prawdopodobne. Bez względu na rozdmuchiwane konflikty w szatni między menedżerem Roberto Mancinim a gwiazdorem Tevezem, bez względu na jakiekolwiek inne okoliczności. Czy Lech wsypie trochę piasku w tryby The Citizens?

[i]Piłka nożna. Liga Europejska: Manchester City – Lech Poznań, 20.30 | czwórka | czwartek[/i]