Legia wygrała w Łodzi z Widzewem

Widzew – Legia 0:1: Kwadrans świetnej gry wystarczył na Widzew. Legia wygrała w Łodzi po golu Ivicy Vrdoljaka

Aktualizacja: 16.10.2010 08:08 Publikacja: 16.10.2010 02:50

Nikt już nie jest tak naiwny, by powiedzieć głośno o jakimś przełomie w Legii Warszawa, ale po dwóch tygodniach przerwy na mecze reprezentacji drużyna wreszcie nie przyniosła wstydu.

Pierwsze pół godziny, a zwłaszcza kwadrans od początku meczu do strzelenia gola, to był popis Legii. Popis umiejętności technicznych, szybkości, pomysłowości i odporności na presję. Drużyna z Warszawy mimo uszu puściła, że po raz pierwszy od dawna to rywale, którzy zresztą dopiero co wrócili do ekstraklasy, traktowani są jako faworyci. Widzew był wyżej w tabeli, bo miał więcej punktów, wygrał jednak tylko dwa mecze, czyli o jeden mniej niż Legia.

Wspomniany gol w 16. minucie padł po rzucie rożnym. Przez całe spotkanie doskonale wykonywał je Tomasz Kiełbowicz, ale w tym akurat przypadku Legia miała szczęście. Maciej Mielcarz interweniował tak dziwnie, że odbita piłka trafiła w udo Ivicy Vrdoljaka, a że ten akurat był rozpędzony, wpadł z nią do bramki.

Widzew nie wierzył w swoje szanse, przespał pierwszą połowę. Duet napastników Marcin Robak – Darvydas Sernas nie straszył i często pozwalał łapać się na spalonym, obrońcy nie radzili sobie z Manu, a Vrdoljak z Arielem Borysiukiem na środku boiska zbudowali tamę, przez którą fala Widzewa nie mogła się przebić.

Skorża ponownie prowadził drużynę przez telefon z trybun. Denerwował się, gdy z kontuzją uda musiał zejść z boiska Maciej Rybus, musiał zdenerwować się też, gdy Robert Małek po przerwie dopatrzył się faulu Michała Kucharczyka na Mielcarzu i nie uznał prawidłowo strzelonego gola – znowu zresztą po rzucie rożnym.

Widzew obudził się w drugiej połowie, ale też jakby tylko otworzył jedno oko. Zwłaszcza Robak próbował wykorzystać zmęczenie rywali, po których widać było, że próbują w trakcie sezonu nadrobić zaległości treningowe.

Manu był już niewidoczny, Vrdoljak nie tak agresywny jak przed przerwą. Kontry Legii były bezbarwne. Drużyna Skorży pierwszy raz w tym sezonie wygrała nie charakterem – jak z Cracovią i Lechem, ani z pomocą szczęścia – jak ze Śląskiem. Tym razem grały umiejętności i ambicja. Widzew nie potrafi pokonać Legii już dziesięć i pół roku i musi poczekać przynajmniej kolejnych kilka miesięcy.

Skorża odetchnął, bo to był mecz o jego posadę. Kolejny, i takie jego drużyna grać będzie do zimy. – Wykonaliśmy ostatnio świetną pracę. Poprawiliśmy przede wszystkim organizację gry – mówił po meczu .

W sobotę o pierwsze zwycięstwo jako trener Polonii Warszawa powalczy Paweł Janas. Jego drużyna zmierzy się ze Śląskiem we Wrocławiu. Będzie to mecz najstarszych trenerów w lidze, bo rywali prowadzi Orest Lenczyk.

Wydarzeniem kolejki będzie mecz drugiej w tabeli Korony Kielce z trzecim Bełchatowem. Zwycięzca ma nawet szansę na pozycję lidera.

[ramka][srodtytul]WIDZEW ŁÓDŹ – LEGIA WARSZAWA 0:1[/srodtytul]

Bramka: I. Vrdoljak (16). Żółte kartki – Widzew: P. Grzelczak, D. Sernas, P. Grischok, U Ukah; Legia: I. Astiz, Manu, M. Komorowski, I. Vrdoljak, K. Machnowski. Sędziował R. Małek (Zabrze). Widzów 9 500.

Widzew: Mielczarz – Broź, Ukah, Szymanek (57. Durić), Dudu – Grischok (79. Grzelak), Panka, Pinheiro, Grzelczak – Robak, Sernas

Legia: Machnowski – Rzeźniczak, Astiz, Komorowski, Kiełbowicz – Manu, Vrdoljak, Borysiuk, Radović (90+6. Żyro), Rybus (31. Szałachowski) – Kucharczyk (84. Cabral)

[srodtytul]Pozostałe mecze 9. kolejki[/srodtytul]

[b]SOBOTA[/b]

• Śląsk Wrocław – Polonia Warszawa (14.45, Orange Sport).

• Jagiellonia Białystok – Polonia Bytom (17.00, Orange Sport)

• Lech Poznań – Zagłębie Lubin (18.15, Canal+ Sport)

• Korona Kielce – GKS Bełchatów (19.15, Canal+ Sport)

[b]NIEDZIELA[/b]

• Cracovia – Ruch Chorzów (15.00, Orange Sport)

• Górnik Zabrze – Wisła Kraków (17.00, Canal+ Sport).

• Lechia Gdańsk – Arka Gdynia (17.15, Orange Sport).[/ramka]

Nikt już nie jest tak naiwny, by powiedzieć głośno o jakimś przełomie w Legii Warszawa, ale po dwóch tygodniach przerwy na mecze reprezentacji drużyna wreszcie nie przyniosła wstydu.

Pierwsze pół godziny, a zwłaszcza kwadrans od początku meczu do strzelenia gola, to był popis Legii. Popis umiejętności technicznych, szybkości, pomysłowości i odporności na presję. Drużyna z Warszawy mimo uszu puściła, że po raz pierwszy od dawna to rywale, którzy zresztą dopiero co wrócili do ekstraklasy, traktowani są jako faworyci. Widzew był wyżej w tabeli, bo miał więcej punktów, wygrał jednak tylko dwa mecze, czyli o jeden mniej niż Legia.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?