Piekło ma 26 hektarów, jest zalane betonem i przeludnione. Leży na wschodzie Buenos Aires. Wojskowa dyktatura lat 70. dała mu nazwę Armii Andów, ale lud tę dzielnicę nazwał po swojemu: Fuerte Apache. Od filmu „Fort Apache, Bronx”, z Paulem Newmanem w roli sprawiedliwego gliny w przeklętym miejscu.
Argentyński Fuerte Apache to rzędy zapyziałych bloków, dilerzy, nastolatki z bronią, uliczne ołtarzyki dla tych, którzy zginęli w strzelaninach.
[srodtytul]Cwany gość[/srodtytul]
Gdy junta organizowała mundial w 1978 roku, przesiedliła tutaj ludzi z likwidowanych dzielnic biedy przy stadionach i atrakcjach turystycznych. „Budynki spękane od wilgoci, ulice bez nazw, dziesiątki pijaków, choć baru brak” – jak śpiewają miejscowi bluesmani z Sapos de Bronce. Bo Fuerte Apache żyje z dnia na dzień futbolem i muzyką. A Carlos Tevez wciąż ma tu swój zespół Piola Vago, czyli „Cwany gość”.
Gdy wraca do Argentyny, z bratem Diego i kolegami z dzieciństwa gra disco o miłości i życiu bez zajęcia. Zagra też czasami w piłkę, by pokazać, że ciągle jest swój, mimo że po Buenos chodzi z ochroniarzami, a jeździ audi RS8.