Nie było jeszcze oficjalnego komunikatu o tym, że Artur Boruc i Michał Żewłakow nie dostaną powołania na najbliższy mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej, a historia „picia wina w samolocie” żyje swoim życiem. Wczoraj telewizja nSport zaprezentowała pełen przekleństw i kontrowersji wywiad z Borucem.

– Smuda nie radzi sobie z osobami, które mają coś do powiedzenia. Ubliżał mi już w Legii, a ja nie należę do osób, które potrafią tego pokornie słuchać. Smuda nie kontroluje tego, co mówi, w normalnym świecie dostałby za to w pysk. Nie umie słuchać. Chociaż nie, słuchać może umie, ale nic z tego nie rozumie – stwierdził Boruc w rozmowie z Sergiuszem Ryczelem.

– 11 miesięcy przepadło, zmieniłem się dla reprezentacji, bo przecież nie powiem, że dla pana Dyzmy. Przepraszam, Smudy. Wiem, że nie zrobiłem nic złego, w tej kadrze byłem pod szczególną obserwacją, nie pozwoliłbym sobie na nic nieodpowiedzialnego. Trener mówił nawet, że jak mam ochotę pier... sobie whisky, to mogę przy nim. A gdyby nie był miękkim ch... robiony, to sam poinformowałby mnie o swojej decyzji. Na pożegnanie niczego takiego nie stwierdził. Chyba że byłem tak pijany, że nie pamiętam – drwił Boruc.

Dzisiaj o 19 nSport wyemituje rozmowę ze Smudą, który do tej pory unikał wypowiedzi w tej sprawie. – Obejrzałem wywiad, był bardzo ciekawy, lubię takie oglądać – stwierdził w rozmowie z Dariuszem Tuzimkiem. – Boruc wypowiedział się jak typowy bramkarz, wiadomo, jaka panuje o nich opinia. Na mecz z Wybrzeżem Kości Słoniowej Artur nie dostanie powołania, ale ja nikogo nie skreślam. Ani Boruca, ani Żewłakowa.