Słów klubowego hymnu „You’ll never walk alone” („Nigdy nie będziesz szedł sam”) piłkarze Liverpoolu potrzebują w tym sezonie jak tlenu. Wygrali wprawdzie dwa ostatnie spotkania ligowe i uciekli ze strefy spadkowej, ale porażka z Chelsea może ich z powrotem zepchnąć w przepaść.
Z drugiej strony w środku tabeli jest tak tłoczno, że zwycięstwo przy korzystnych wynikach w pozostałych meczach może dać im nawet awans do pierwszej piątki. Ale o trzy punkty łatwo nie będzie. Ze składu Liverpoolu wypadł już wcześniej z powodu kontuzji Joe Cole, a w Chelsea wyzdrowieli Florent Malouda i Michael Essien.
Gabinety lekarskie opustoszały w Arsenalu. Do składu na spotkanie z Newcastle wracają Cesc Fabregas, Andriej Arszawin, Alex Song i Denilson. Po dziewięciu tygodniach znów trenuje Robin van Persie. Łukasz Fabiański musi w niedzielę uważać zwłaszcza na Kevina Nolana, zdobywcy hat-tricka w ostatnim meczu z Sunderlandem (5:1) i współlidera klasyfikacji strzelców (7 bramek, tyle samo co Malouda i Carlos Tevez).
Alex Ferguson świętuje w sobotę 24-lecie pracy na Old Trafford. Ciekawe, jaki prezent sprawią mu zawodnicy. Manchester United z Wolverhampton zagra bez Naniego (niedawno nazwał siebie najlepszym piłkarzem świata) i Wayne’a Rooneya, który poleciał na rehabilitację do USA – do ośrodka treningowego firmy Nike w Portland.
W Hiszpanii wszyscy próbują dogonić Real i Cristiano Ronaldo. Atletico swoich sąsiadów nie pokonało od 11 lat. W ubiegłym sezonie dwa razy przegrało 2:3. Trudno przypuszczać, by w niedzielny wieczór na Santiago Bernabeu było inaczej. Real u siebie punktów nie traci, bo wie, że chwila słabości może kosztować pierwsze miejsce. Barcelona (jedzie do Getafe) czai się za plecami. We Włoszech na prowadzeniu zostanie na pewno Lazio, nawet jeśli potknie się w derbach z Romą (musi sobie radzić bez zawieszonego kapitana Francesco Tottiego). W dziewięciu meczach zdobyło 22 punkty, bijąc klubowy rekord, drugi w tabeli Inter wyprzedza o cztery.