Józef Wojciechowski płaci piłkarzom chyba najwięcej w Polsce, dzięki niemu na naszym rynku transferowym jest jeszcze życie. Sam przyznaje, że na piłkę zachorował nagle i równie szybko wymaga sukcesu. A jak go nie ma, to wali pięścią w stół. Tak jak teraz w sprawie Euzebiusza Smolarka. Właściciel Polonii straszy Ebiego zesłaniem do rezerw. Pyta czy mu nie wstyd za 3 gole w 13 meczach. Wcześniej zapowiadał, że będzie musiał porozmawiać z Pawłem Janasem czy w ogóle widzi co się dzieje z jego drużyną. Polonia ma cztery punkty straty do wicelidera - Wisły Kraków. Jeśli wygra niedzielny mecz, bardzo zbliży się do czołówki. Jeśli przegra, przez Konwiktorską znowu przejdzie burza.
Wojciechowski jeszcze się nie zniechęcił, na zimę zapowiada kolejny pociąg z piłkarzami za kilka milionów złotych. Jest już w nim Maciej Sadlok, mówi się o Hubercie Wołąkiewiczu i Jakubie Rzeźniczaku, szepcze o Manuelu Arboledzie.
Polonia gra nierówno, traci dużo goli, jest gorzej niż było zanim Janas zastąpił Jose Mari Bakero. W czym lepsza od Polonii jest Wisła? Na pewno ma więcej szczęścia. Drugie miejsce po 14 kolejkach trochę zakłamuje rzeczywistość. Wisłę od siódmego miejsca dzielą dwa punkty.
Robert Maaskant prosił o cierpliwość i po trzech meczach - wygranych po 1:0 w ostatnich minutach z Cracovią i Zagłębiem oraz rozgromieniu 4:0 Legii - na pewno zapewnił sobie spokój. Teraz chodzi o to by go nie zburzyć w dwóch ostatnich meczach w tym roku – bo w grudniu zostanie rozegrana jeszcze pierwsza kolejka wiosenna.
Korona, niedawny wicelider, ma tyle samo punktów co Wisła, a przed sobą trudny sobotni mecz z Lechem Poznań. W ostatnich trzech meczach drużyna z Kielc wywalczyła jeden punkt, trener Marcin Sasal przyznaje, że czasami po prostu nie ma kim zastąpić kontuzjowanych. Na szczęście dla niego, w meczu z Lechem Andrzej Niedzielan ma już być w pełni sił.