Polacy zremisowali z Bośnią i Hercegowiną 2:2

Po Beenhakkerze niewiele zostało. Drużyny narodowej nie mamy, Franciszek Smuda wciąż szuka piłkarzy, ale wiary nie traci

Publikacja: 13.12.2010 00:44

Polacy zremisowali z Bośnią i Hercegowiną 2:2

Foto: ROL

Po Leo Beenhakkerze niewiele zostało, niektórzy piłkarze sami się wyeliminowali, z innych Smuda zrezygnował. Musi szukać lepszych, młodszych, perspektywicznych.

– W każdy weekend oglądam na stadionach dwa – trzy mecze, moi współpracownicy też. Znamy każdego piłkarza ligowego w Polsce – mówi „Rz” selekcjoner po powrocie z Turcji. – Problem polega na tym, że w ekstraklasie gra coraz mniej Polaków, więc wybór jest coraz mniejszy. Ja już mniej więcej wiem, kto znajdzie się w kadrze na mistrzostwa Europy. Już dziś mógłbym podać kilkanaście nazwisk, chociaż nie wymienię na razie żadnego. Ale polska piłka nie kończy się na Euro u nas. Dwa lata później są mistrzostwa świata. A jeśli cudzoziemców w ekstraklasie będzie przybywało w takim tempie jak teraz, to zbudowanie mocnej reprezentacji Polski może być trudne.

Smuda daje szansę uczestnictwa w zgrupowaniach zawodnikom, o których, patrząc na nich w lidze, nigdy byśmy nie pomyśleli, że mogą zagrać w reprezentacji. – To normalne – mówi trener. – Każdy patrzy na piłkę inaczej. Chcę przyjrzeć się niektórym zawodnikom w innym otoczeniu, poznać ich, zobaczyć, jak zachowują się w meczu, na treningach i po zejściu z boiska. To ma znaczenie przy budowie zespołu, który ma się ze sobą rozumieć. Dlatego takie wyjazdy jak ten ostatni do Turcji czy styczniowy do Tajlandii są dla mnie bardzo ważne i jestem z nich zadowolony. W Turcji poznałem lepiej dwóch, trzech, a może czterech nowych graczy, których będziemy obserwować.

[srodtytul]Brożek zrobił swoje[/srodtytul]

Wiadomo, że Smudzie podobali się najbardziej Szymon Pawłowski i Dawid Plizga z Zagłębia Lubin oraz Cezary Wilk z Wisły. Spośród piłkarzy wyróżniających się w lidze zawiódł Ariel Borysiuk, a jeszcze bardziej obrońca Piotr Celeban ze Śląska. Adrian Mierzejewski już dziś mógłby z powodzeniem grać w klubie średniej klasy na Zachodzie. Dwie bramki Pawła Brożka strzelone Bośni i Hercegowinie na trenerze nie wywarły większego wrażenia:

– Paweł zrobił to, co trzeba. Ale musi pracować, żeby wrócić do dawnej formy. Na większości się nie zawiodłem, kilku z nich dostanie powołanie na zgrupowanie w lutym w Portugalii. Zagramy tam składem krajowym z Mołdawią i w najsilniejszym z Norwegią.

Czy można zbudować dobrą reprezentację z przeciętnych zawodników? Bo tylko takich dziś mamy w ekstraklasie, a wielu spośród grających w zagranicznych klubach siedzi na ławkach rezerwowych. – Nie pamiętam, kiedy ostatni raz mieliśmy w reprezentacji prawdziwe gwiazdy, rozpoznawalne na całym świecie i potwierdzające klasę właśnie w drużynie narodowej. Chyba w czasach Bońka. A ponieważ gwiazd nie mamy, musimy być silni zespołowo. Do tego potrzebnych jest dużo meczów z wymagającymi przeciwnikami. Przecież wbijając dziesięć goli San Marino, trudno sobie poprawić samopoczucie. Wolę przegrać z dobrym i się czegoś nauczyć, niż pokonać słabego. Dla mnie wynik nie jest najważniejszy, ale rozumiem kibiców i niecierpliwych dziennikarzy. Liczę jednak na zrozumienie sytuacji.

Osłabiona Bośnia i Hercegowina była przeciwnikiem na naszą miarę. Można powiedzieć, że polska drużyna była czymś w rodzaju Młodej Ekstraklasy w koszulkach z orłem. Jak zwykle Polacy zrobili za dużo błędów w obronie i jak zwykle w ostatnich kilku meczach przeprowadzili sporo ładnych akcji. Tradycyjnie mieli problem ze skutecznością. Paweł Brożek w dobrej sytuacji trafił w słupek, piłkę po strzałach Kamila Grosickiego i Grzegorza Wojtkowiaka wybijali z linii bramkowej obrońcy.

[srodtytul]Afery się skończyły[/srodtytul]

– Proszę zwrócić uwagę, że dziennikarze przestali już nam liczyć minuty bez strzelonej bramki – zauważa Smuda. – I zrobili nie wiadomo jaki problem z tego, że ktoś w protokole meczowym pomylił Czarka Wilka z Jakubem. Wszystko dlatego, że innych afer nie ma. Skończyły się czasy, w których piłkarze powoływani na zgrupowanie kadry mogli bezkarnie pić i bawić się z dziewczynami. Kiedy oceniam ten rok, biorę pod uwagę także i niezwykłą przemianę personalną. Zaczynaliśmy z grupą rutynowanych zawodników, którym nie odbieram zasług, ale którzy już do nowej reprezentacji nie pasują. Teraz buduje się ona wokół Kuby Błaszczykowskiego i Ludo Obraniaka. Jest jedną z najmłodszych w Europie, a będzie jedną z najlepszych. Wierzę w to głęboko i czuję poparcie kibiców. – mówi selekcjoner.

Smuda zawsze czuł to poparcie, bo w większości klubów, z którymi pracował, osiągał sukcesy. Tyle że w Widzewie, Legii, Zagłębiu Lubin czy Lechu niemal wszystko zależało od niego. Jako trener reprezentacji jest zdany na pracę innych. Po liczeniu minut bez bramki, meczów bez zwycięstwa i pytaniach, czy Smuda powinien zostać czy odejść, teraz częściej zadajemy inne pytanie: Czy Smuda zdąży i jaką drużynę przedstawi nam za rok?

Jest zgoda co do tego, że trener sprawdzał niemal wszystkich najlepszych polskich zawodników. Ponieważ większość meczów z ich udziałem była nieudana, kibicom wolno mieć wątpliwości. Dobrze, że chociaż trener jest optymistą.

[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:

[mail=s.szczeplek@rp.pl]s.szczeplek@rp.pl[/mail][/i]

Po Leo Beenhakkerze niewiele zostało, niektórzy piłkarze sami się wyeliminowali, z innych Smuda zrezygnował. Musi szukać lepszych, młodszych, perspektywicznych.

– W każdy weekend oglądam na stadionach dwa – trzy mecze, moi współpracownicy też. Znamy każdego piłkarza ligowego w Polsce – mówi „Rz” selekcjoner po powrocie z Turcji. – Problem polega na tym, że w ekstraklasie gra coraz mniej Polaków, więc wybór jest coraz mniejszy. Ja już mniej więcej wiem, kto znajdzie się w kadrze na mistrzostwa Europy. Już dziś mógłbym podać kilkanaście nazwisk, chociaż nie wymienię na razie żadnego. Ale polska piłka nie kończy się na Euro u nas. Dwa lata później są mistrzostwa świata. A jeśli cudzoziemców w ekstraklasie będzie przybywało w takim tempie jak teraz, to zbudowanie mocnej reprezentacji Polski może być trudne.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum
Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?
Piłka nożna
Będzie nowy trener Legii? Pojawia się coraz więcej nazwisk
Piłka nożna
W sobotę Barcelona - Real o Puchar Króla. Katalończyków zainspirować ma Michael Jordan
Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie