W niedzielny wieczór nie upilnowali go Raul Albiol i Ricardo Carvalho. Camunas kopnął piłkę obok Ikera Casillasa, ta odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki.
Real przegrał 0:1 i do Barcelony traci już siedem punktów. Zespół Pepa Guardioli wyciągnął wnioski z wrześniowej porażki z Herculesem na Camp Nou. W Alicante prowadził po strzale Pedro tuż przed przerwą, w końcówce dwa gole dołożył Leo Messi. Do poprawienia rekordu Realu sprzed pół wieku brakuje tylko jednego zwycięstwa: nad Atletico w sobotę.
Borussia, pokonując Wolfsburg 3:0, wysłała jasny przekaz rywalom: możecie próbować, ale raczej nas nie dogonicie. Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski grali od początku. Robert Lewandowski, który tydzień temu marnował stuprocentowe sytuacje, wrócił na ławkę rezerwowych. Wstał z niej w 71. minucie, zmieniając Błaszczykowskiego. Na wyjeździe wygrał też Bayern – 3:1 z Werderem – i awansował na trzecie miejsce. Koeln (Adam Matuszczyk i Sławomir Peszko w podstawowym składzie) pierwszy raz od 20 lat przegrało z St Pauli, aż 0:3.
We Francji wciąż prowadzi Lille. Wygrało z Lens 1:0 po akcji rezerwowych. Ludovic Obraniak efektownie podawał, Brazylijczyk Tulio De Melo strzelał. Obaj weszli na boisko w drugiej połowie, wystarczyło im 10 minut, by zrobić to, co nie udawało się kolegom przez blisko godzinę. Lille ma cztery punkty przewagi nad PSG (2:1 z Arles-Avignon) oraz siedem nad Lyonem (1:2 z Valenciennes, pierwsza porażka od czterech miesięcy) i Rennes (1:5 z Sochaux).
We Włoszech Polacy sprawdzili faworytów. Błażej Augustyn (Catania) grał 65 minut z Milanem. Lider Serie A męczył się długo, bramki zaczął zdobywać, gdy stracił już debiutującego w lidze Marka van Bommela (druga żółta kartka). Zwycięstwo 2:0 zapewnili Robinho i Zlatan Ibrahimović. Przegrał też Artur Boruc. Fiorentina nie poradziła sobie z Lazio (0:2). A właściwie z Liborem Kozakiem. 21-letni czeski napastnik najpierw pokonał Polaka z rzutu karnego, a chwilę później wykorzystał jedyny błąd Boruca, który nie sięgnął piłki po dośrodkowaniu Giuseppe Sculliego. Piąty bieg wrzucił po przerwie Inter. Przegrywał u siebie 0:2 z Palermo, uratował go sprowadzony z Sampdorii (porażka 0:4 z Napoli, kolejny hat-trick Edinsona Cavaniego) Giampaolo Pazzini. Strzelił dwa gole i wywalczył rzut karny, wykorzystany przez Samuela Eto’o.