Reklama

Arsenal pokonał Barcelonę 2:1

Barcelona w Londynie zobaczyła swoją młodszą i jeszcze szybszą wersję. Arsenal wygrał 2:1

Publikacja: 17.02.2011 00:55

Arsenal pokonał Barcelonę 2:1

Foto: ROL

Piłkarze Barcelony otworzyli drzwi i zobaczyli Arsene’a Wengera, który trzymał lustro. Przez pierwsze pięć minut meczu patrzyli na rywali z niedowierzaniem, jak zazwyczaj na nich patrzą kolejni rozkładani na łopatki przeciwnicy. Arsenal wymieniał błyskawiczne podania, zmieniał strony i przenosił ciężar gry, przyspieszał i zwalniał, kiedy trzeba. Gdyby obie jedenastki utrzymały to tempo, w 30. minucie byłoby po zawodach, bo nikt nie miałby już siły biegać.

To było starcie dwóch drużyn wagi ciężkiej, chociaż akurat w składzie z zawodnikami kategorii piórkowej. Barcelona stawiana jako wzór nowoczesnego futbolu z Pepem Guardiolą na ławce, który wygrał ostatnio wszystko, kontra Arsenal, gdzie Wenger z uporem osła stawia na młodzież i od 2004 roku nie potrafi nawet zdobyć mistrzostwa Anglii. Jego drużyna z Barcelony nic nie kopiuje, trener wyznaje tylko tę samą religię i w środku pola ma dyrygenta z katalońskim DNA – Cesca Fabregasa.

Barcelona nie rozgrywała słabego meczu. Wydawało się, że Iniesta, Xavi i Leo Messi dość szybko zrozumieli, że rywale chcą wygrać, używając ich własnej broni. Przez cały mecz goście wymienili niemal 700 podań, gospodarze nie doszli do 300. Barcelona przeważała w posiadaniu piłki tak bardzo, że w drugiej połowie publiczność na Emirates zaczęła gwizdać, gdy przez ponad dwie minuty piłkarze Wengera tylko patrzyli na podających sobie rywali.

Przegrywali wtedy 0:1, bo w pierwszej połowie Messi podał do Davida Villi, a ten był szybszy od błyskawicznie reagującego Wojciecha Szczęsnego i posłał mu piłkę między nogami.

Na boisku nie było ludzi przypadkowych i 21-letni Szczęsny też do nich nie należał. Skorzystał z kontuzji Łukasza Fabiańskiego, na początku roku wsiadł do pociągu z napisem „wielka kariera” i raczej z niego nie wysiądzie. Koledzy mówią, że wygląda jakby w Premiership grał od lat, Hiszpanie piszą o nim – „Szczeny (poprawnie się jeszcze nauczą), el nuevo Schmeichel)”.

Reklama
Reklama

Młody Polak miał kilka udanych interwencji, żadnej genialnej. Ale kiedy przychodzi powiedzieć wielkiej piłce dzień dobry, trzeba przede wszystkim nie zrobić niczego głupiego, a że na tak wysokim poziomie, prosty błąd jest możliwy, pokazał bramkarz Barcelony. Victor Valdes w 78. minucie przepuścił do bramki piłkę po strzale Robina van Persiego niemal z linii końcowej boiska. W bliższy róg.

Pięć minut później Samir Nasri na wysokich obrotach przebiegł pół boiska i jeszcze zdołał wypatrzyć Andrija Arszawina. Rosjanin strzelił mocno, ale blisko środka bramki. Valdes był zasłonięty. Kamery pokazały później, że żelazne nerwy Szczęsnego nie oznaczają braku emocji. Bramkarz Arsenalu po bramce na 2:1 cieszył się na kolanach, jakby to on strzelił gola.

Arszawin wszedł na boisko po przerwie, zaraz po tym, gdy Guardiola zmienił Villę na Seydou Keitę. O co chodzi obu trenerom, było widać jak na dłoni. Arsenal ze średnią wieku o trzy lata niższą i z trzy razy krótszą listą sukcesów, tym razem się nie przestraszył. Rok temu na własnym boisku zremisował 2:2, w rewanżu przegrał 0:4 po czterech golach Messiego. Teraz dojrzał podobno i do wizyty na Camp Nou.

W drugim wczorajszym meczu Szachtar Donieck wygrał z Romą na wyjeździe 3:2. Claudio Ranieri widzi czarne chmury. W Serie A w trzech ostatnich meczach ugrał punkt.

[ramka][b]1/8 finału[/b]

Arsenal – Barcelona 2:1 (Van Persie 78, Arszawin 83 – Villa 28).

Reklama
Reklama

Roma – Szachtar 2:3 (Perrotta 28, Menez 61 – Jadson 29, Costa 36, Adriano 42).

[i]Rewanże 8 marca.[/i][/ramka]

Piłka nożna
Czego Lech, Raków i Jagiellonia potrzebują do awansu w Lidze Konferencji?
Piłka nożna
Liga Konferencji. Z Armenii na tarczy, w Białymstoku bez kompleksów
Piłka nożna
Kibice Rayo Vallecano zaatakowani w Polsce. Co się stało na S8?
Piłka nożna
Mundial 2026 z obowiązkową przerwą na wodę i na reklamę
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Hit w Madrycie dla Manchesteru City, Erling Haaland zatopił Real
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama