W piątek rusza runda wiosenna ekstraklasy

Jutro zaczyna się wiosna. O sile klubów w jeszcze większym stopniu decydować będą obcokrajowcy

Aktualizacja: 24.02.2011 19:48 Publikacja: 24.02.2011 01:38

Kew Jaliens (z lewej) z AZ Alkmaar wywalczył mistrzostwo Holandii, grał też w reprezentacji. Teraz t

Kew Jaliens (z lewej) z AZ Alkmaar wywalczył mistrzostwo Holandii, grał też w reprezentacji. Teraz trafił do Wisły Kraków

Foto: AFP

Zimą przybyło kilka gwiazd i jeden nowy stadion. Kluby nie bały się też ryzykować, kupując anonimowych piłkarzy, wszystkie drużyny wyjechały za granicę, by przygotowywać się w cieple. W piątek wracają na krajowe boiska. Nikt nie wzmocnił się na tyle, by inni mieli się bać.

Największą zaletą polskiej ekstraklasy wciąż jest to, że jest nasza. Zimą odeszło kilku piłkarzy, którzy dodawali jej barw. Nie ma już w Wiśle braci Brożków, a Paweł to przecież dwukrotny król strzelców. Wyjechali też Kamil Grosicki i Sławomir Peszko, którzy w Jagiellonii i Lechu robili dużo wiatru, nie ma Marcina Robaka – strzelca z Łodzi – i Macieja Iwańskiego – rozgrywającego z Legii.

Polska liga pogodziła się ze swoją rolą. Dostarcza piłkarzy przeciętnym klubom zagranicznym, rzadko kiedy produkuje brylanty takie jak Robert Lewandowski. Kupuje także za granicą, jednak ciągle zawodników, o których istnieniu dowiadujemy się po poszukiwaniach w Internecie.

Wieżę Babel postawiono w Krakowie. I akurat tam nie jest to wieża z przeceny, do Wisły nie sprowadzono piłkarzy z obcymi paszportami tylko dlatego, że są tańsi od Polaków. Ci, których wybierali Holendrzy Robert Maaskant i Stan Valckx, zarabiają w granicach 300 – 400 tysięcy euro rocznie, a zimą znowu przyszło ich tylu, że realne szanse na występy w pierwszym składzie ma tylko dwóch Polaków – Radosław Sobolewski i Patryk Małecki.

W swoim ostatnim złotym okresie Wisła czarowała dzięki Polakom – u Henryka Kasperczaka Europę podbijali Maciej Żurawski, Kamil Kosowski czy Mirosław Szymkowiak. Teraz mistrzostwo Polski mają zdobyć ci, którzy pewnie nie wiedzą, że Wisła to także nazwa rzeki.

Dziesięć lat temu w Pogoni Szczecin Antoni Ptak wystawił do gry samych Brazylijczyków, Maaskant tej wiosny postawi na Estończyka, Honduranina, Słowaka, Holendra, Niemca, Białorusina, Słoweńca, Bułgara i obywatela Izraela.

Bułgar to Cwetan Genkow – były król strzelców tamtejszej ligi, Holender – Kew Jaliens, który ma szansę być największą gwiazdą ekstraklasy. Oczywiście nie jest na tyle dobry, by grać w mocniejszej lidze, ale referencje w postaci dziesięciu meczów w reprezentacji, udział w mundialu w 2006 roku czy niedawne mistrzostwo Holandii z Alkmaar muszą robić wrażenie.

Zakupy w Wiśle nie zmusiły do działania Legii. Maciej Skorża do Marka Jóźwiaka zimą konkretnie odezwał się tylko raz – i było to na zgrupowaniu na Cyprze, gdzie krytykującemu każde zagranie piłkarzy dyrektorowi sportowemu trener kazał się oddalić.

Jóźwiak wymyślił chytry plan, że wzmocni Legię wtedy, gdy inni już pójdą spać, czyli po zamknięciu okna transferowego. Do Legii w ostatnim momencie przyszli Czech Michal Hubnik z Sigmy Ołomuniec, który olśnił wszystkich podczas sparingu z Widzewem, Słoweniec Dejan Kelhar – ostatnio grał w Cercle Brugge, i człowiek o najbardziej piłkarskim nazwisku w lidze – Janusz Gol, sprowadzony z Bełchatowa.

Mistrzowski Lech do lidera Jagiellonii Białystok ma 11 punktów straty i modli się, by wdrapać się chociaż do miejsca dającego bilet do europejskich pucharów. Jeśli się nie uda (a Lech przegrał już pierwszy ćwierćfinał Pucharu Polski z Polonią 0: 1), latem z Poznania odlecą najpiękniejsze ptaki. Nikt nie zatrzyma Siergieja Kriwca, Semira Stilica czy Artjomsa Rudnevsa, jeśli perspektywą będzie tylko walka o wygranie ekstraklasy. Zimą Lecha wzmocnił Rafał Murawski, którego dwa lata temu sprzedano do Rubina Kazań za 3,5 miliona euro, a teraz odkupiono za prawie milion. Sprowadzono też Huberta Wołąkiewicza, Serba Voja Ubiparipa i Bartosza Ślusarskiego, który zupełnie nie sprawdził się w Cracovii. Ryzykowny zastój.

Wisła, Legia i Lech to faworyci z początku sezonu, jako lider zimowała jednak Jagiellonia i gdyby skończyła sezon pierwszym w historii klubu tytułem, nie można by się specjalnie dziwić. Nie ma co prawda Grosickiego, ale Michał Probierz mówi, że i tak ten piłkarz by u niego już nie grał, bo nie sprawdzał się w defensywie. Nie będzie też Hermesa, któremu w PZPN udowodniono, że do udziału w korupcji znajomość języka polskiego nie jest niezbędna. Dostał karę rocznego zawieszenia.

Probierz sprowadził Lukę Pedricia i Ermina Seratlicia – kolejnych zdolnych, młodych Czarnogórców, postanowił też zaufać Bartłomiejowi Grzelakowi, który po wojnie z kibicami Legii odpoczął w Rosji i teraz chce udowodnić, że skreślono go na podstawie wyroku złośliwych fanów. Coraz częściej w Białymstoku słychać też o nowej roli Tomasza Frankowskiego – wiosną może częściej wchodzić na boisko jako zmiennik.

Na nowy stadion ostatniej w tabeli Cracovii kibice mówią „Carrefour", bo z zewnątrz wygląda jak supermarket. Zimą była w nim duża przecena, wypchnięto siłą Ślusarskiego, Radosława Matusiaka, Piotra

Polczaka i Pawła Sasina. Nie przedłużono umowy z Marcinem Cabajem, który w barwach Cracovii rozegrał najwięcej meczów w ekstraklasie, choć kojarzy się głównie z interwencjami jak z filmów o Flipie i Flapie.

Cracovię ratować ma bałkański zaciąg. Dwóch Bośniaków z Banja Luki, dwóch Słoweńców i Czarnogórzec (ich nazwiska nic kibicom nie powiedzą) sprawdzą, czy 9 punktów, jakie dzieli ich nowy klub od bezpiecznego miejsca, to dużo czy mało.

Jesienią w ekstraklasie grali zawodnicy z 39 krajów – od Panamy i Hondurasu po Burkina Faso i Burundi. Wiosną piłkarze z zagranicy będą odgrywać jeszcze ważniejszą rolę. Inną drogą podąża tylko Józef Wojciechowski, który buduje Polonię opartą na byłych lub obecnych reprezentantach Polski. Zimą na Konwiktorskiej pojawili się Maciej Sadlok i Adam Kokoszka, czyli przyszłość polskiej obrony. Ster oddany jednak został po raz kolejny w ręce obcokrajowca. Pawła Janasa zastąpił Holender Theo Bos.

Jutro na inaugurację rundy Cracovia zagra z Legią, a Arka Gdynia z Wisłą Kraków. W Gdyni mamy istny cud: nowy stadion ma dach, który nie chroni w czasie deszczu. Oby innych cudów było mniej. Mecz Jagiellonii ze Śląskiem przełożono, bo w Białymstoku zima jest zbyt ostra.

Program 16. kolejki

Piątek: • Arka Gdynia – Wisła Kraków (20) • Cracovia – Legia Warszawa (20)

Sobota: • Polonia Bytom – GKS Bełchatów (14.45) • Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk (17) • Zagłębie Lubin – Korona Kielce (18.15)

Niedziela: • Polonia Warszawa – Górnik Zabrze (15) • Lech Poznań – Widzew Łódź (17) • Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław - przełożony na 8. marca.

Zimą przybyło kilka gwiazd i jeden nowy stadion. Kluby nie bały się też ryzykować, kupując anonimowych piłkarzy, wszystkie drużyny wyjechały za granicę, by przygotowywać się w cieple. W piątek wracają na krajowe boiska. Nikt nie wzmocnił się na tyle, by inni mieli się bać.

Największą zaletą polskiej ekstraklasy wciąż jest to, że jest nasza. Zimą odeszło kilku piłkarzy, którzy dodawali jej barw. Nie ma już w Wiśle braci Brożków, a Paweł to przecież dwukrotny król strzelców. Wyjechali też Kamil Grosicki i Sławomir Peszko, którzy w Jagiellonii i Lechu robili dużo wiatru, nie ma Marcina Robaka – strzelca z Łodzi – i Macieja Iwańskiego – rozgrywającego z Legii.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Piłka nożna
Reprezentacja Polski. Najbrzydsza drużyna w Europie
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Polska - Malta. Sto minut nudów
Piłka nożna
Polska - Malta 2:0. Punkty są, zachwytu brak
Piłka nożna
Holandia rywalem Polski w walce o mundial. Nie kryją zadowolenia
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka nożna
Hiszpania w półfinale Ligi Narodów, Holandia zagra o mundial z Polską
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście