Robak wspólnie z Sernasem tworzyli jesienią groźny duet – zdobyli dla Widzewa 14 z 23 goli. Taką stratę będzie ciężko zastąpić, tym bardziej że zimowe transfery nie oszałamiają. Nazwiska Daniela Dybca, Niki Dzalamidze czy Sebastiana Radzio niewiele mówią nawet najbardziej zapalonym kibicom.
Trochę mniej anonimowy jest młodzieżowy reprezentant Finlandii Riku Riski, ale on też nie jest napastnikiem, tylko środkowym pomocnikiem. W kadrze potrzebny jest ktoś, kto będzie w stanie wykorzystać jego podania.
Być może problemy rozwiązałoby przyjście Vuka Sotirovicia, wyrzuconego dyscyplinarnie ze Śląska Wrocław. Widzew pieniądze ma i podobno nawet chce zawodnika, ale po Serba ustawia się cała kolejka chętnych i łódzkie argumenty wcale nie muszą być najsilniejsze.
Jakby mało było kłopotów, Widzew musiał jeszcze zimą zmieniać plany szkoleniowe. Drugie, zagraniczne zgrupowanie miało się odbyć w Tunezji, ale tam akurat wybuchła rewolucja i trzeba się było przenieść do portugalskiej Vilamoura. Tam Widzew wygrał m.in. 2:1 z Vitorią Setubal, ale przegrał też z serbskim FK Indija 0:1.
Gdy drużyna przebywała za granicą, działacze starli się z władzami miasta w sprawie przeciągającej się budowy stadionu, a właściwie braku decyzji o jej rozpoczęciu. Jeśli tak dalej pójdzie, to Widzew zostanie jedyną drużyną ekstraklasy bez nowego obiektu.