Problem nazywa się „match fixing" (fingowanie meczów). UEFA i FIFA przystąpiły do walki, wszczynając dochodzenia w sprawach podejrzanych wyników. Pomóc ma im w tym polska prezydencja w Unii Europejskiej, która rozpocznie się 1 lipca.
– To jeden z naszych priorytetów w zakresie sportu. Z korupcją w ostatnich latach mieliśmy w Polsce duże problemy i mamy doświadczenie w jej zwalczaniu. Nie wiemy wszystkiego, ale wiemy, co jest skuteczne, a co zupełnie się nie sprawdza. Chcemy przekonywać, że bez ujednoliconych standardów na poziomie europejskim walka z korupcją jest bardzo trudna – mówi „Rz" minister sportu Adam Giersz.
Polska zaproponuje powstanie międzynarodowej agencji na wzór WADA walczącej z dopingiem. Ma powstać koalicja państw, federacji piłkarskich i firm bukmacherskich, żeby połączyć siły. – Michel Platini podczas posiedzenia Komitetu Wykonawczego UEFA w styczniu 2010 roku zapowiedział, że chciałby przepisów sprawiających, że żaden zawodnik przyłapany na korupcji już nigdy nie zagra w piłkę. Jeśli wszędzie będą takie same kary, a nie np. trzy miesiące w zawieszeniu, przestępcy mogą zacząć się bać – mówi Giersz.
Głównym narzędziem brudnych interesów stał się Internet, przez który obstawiane są wyniki nawet meczów sparingowych. Rozmach korupcji i skala zjawiska zmusiły UEFA do powstania w 2009 roku BFDS – systemu wykrywania oszustw bukmacherskich. W przypadku wykrytych nieprawidłowości wszczyna się i prowadzi postępowania wyjaśniające. Ale ta metoda nie okazała się skuteczna.
Jeśli wszędzie będą takie same kary, przestępcy mogą zacząć się bać. Adam Giersz, Minister sportu