Lech nie forsował tempa meczu. Choć kontrolował przebieg gry, to ekipie Adama Nawałki brakowało przede wszystkim ostatniego podania, a co za tym idzie - wykończenia akcji. Nie lepiej spisywali się zawodnicy Arki, którzy jeszcze radziej gościli pod polem karnym Lecha.
Jedyną bramkę kibice zobaczyli w 39. minucie. Robert Gumny uruchomił na prawej flance Kamila Jóźwiaka, ten ambitnie ruszył pod linię końcową i po jego dośrodkowaniu piłkę do siatki wpakował Christian Gytkjaer. Dla Duńczyka była to piąta bramka w piątym kolejnym meczu w Poznaniu - zauważa Onet.
Arka okazje do wyrównania miała po przerwie. Nie wykorzystali ich jednak kolejno Nabil Aankour, Maciej Jankowski, Michał Janota, a także w samej końcówce Rafał Siemaszko. - Jeśli tutaj, przy Bułgarskiej, potrafimy tworzyć cztery, pięć okazji, które można zamienić na bramki, to buduje to mocno. Mimo porażki, momentami dobrze graliśmy w piłkę - cieszył się mimo porażki trener gości Zbigniew Smółka.
- Jestem przekonany, że z tego wyjdziemy, że będziemy jeszcze punktować w tej lidze i damy miłe chwile swoim kibicom, których teraz mocno zawodzimy. Myślę, że idziemy w dobrym kierunku i koncentrujemy się na dalszej pracy - dodał szkoleniowiec. Arka w tabeli jest jedenasta i traci już 11 punktów do ósmej Korony Kielce - na tę chwilę ostatniej drużyny kwalifikującej się do grupy mistrzowskiej w fazie finałowej ekstraklasy.
Lech dzięki trzem punktom jest piąty, ale traci tylko punkt do trzeciej Jagiellonii Białystok.