Reklama
Rozwiń
Reklama

River Plate zstąpił do piekieł

Dusząc się od długów i chorych ambicji, bandytów mając za kibiców, klub legenda spadł do drugiej ligi

Publikacja: 28.06.2011 01:28

Leandro Caruso

Leandro Caruso

Foto: AFP

Na stadionie płacz, demolka i policyjna eskorta dla piłkarzy. Wokół stadionu – wojna domowa. Płonące samochody, wybite szyby sklepów, kilkudziesięciu rannych. A to wszystko ledwie miesiąc po obchodach 110-lecia istnienia River. Klubu, który jeszcze ani razu nie spadł. Mistrzostwo Argentyny zdobył rekordowe 33 razy. Tylko w ostatnich 20 latach sprzedał za setki milionów euro piłkarzy, z których można by ułożyć dwie reprezentacje.

Ostatnie mistrzostwo było trzy lata temu, a potem już coraz głębszy kryzys, aż wreszcie River Plate przegrali baraże o utrzymanie z drugoligowym  Belgrano. Kibice przerwali pierwszy mecz, niedzielny rewanż też, dzicz ubrana w klubowe koszulki rozbijała miasto i swój stadion. Ale sam spadek był banalny: River jest dziś po prostu słabą drużyną.

W drugiej lidze River Plate ląduje jako klub rozkradziony przez szemranych pośredników i zdewastowany przez nieudolnych działaczy. Ilekolwiek by tu przez ostatnie lata wrzucono pieniędzy, wszystkie ginęły. Blisko 7 mln dolarów rocznie dawali wielcy sponsorzy, Adidas i Petrobras, kolejne 7 mln telewizja. A dług tylko rośnie, przekroczył już 25 milionów dolarów.

Nie wiadomo, czy będzie za co utrzymać klub w drugiej lidze, bo tam z praw telewizyjnych dostaje się tylko milion dolarów rocznie. Ale prezes Daniel Passarella powiedział, że nie ustąpi. – Można mnie stąd zabrać tylko nogami do przodu .

Kryzys River to lustro argentyńskiego futbolu. Większość klubów ma podobne problemy: z menedżerami zabierającymi najlepszych piłkarzy na swoich warunkach, z przemocą kibiców. Na Copa America pojedzie tylko jeden piłkarz z krajowej ligi, właśnie z River, bramkarz  Juan Pablo Carizo.

Reklama
Reklama

Gdy wokół Monumental trwała wojna, kibice Boca Juniors zorganizowali w mieście radosny przemarsz, nazwali go procesją na cześć spadku. Ale ich klub też drży, ligę skończył dopiero na siódmym miejscu i nie wiadomo, dla kogo będzie następna procesja.

Na stadionie płacz, demolka i policyjna eskorta dla piłkarzy. Wokół stadionu – wojna domowa. Płonące samochody, wybite szyby sklepów, kilkudziesięciu rannych. A to wszystko ledwie miesiąc po obchodach 110-lecia istnienia River. Klubu, który jeszcze ani razu nie spadł. Mistrzostwo Argentyny zdobył rekordowe 33 razy. Tylko w ostatnich 20 latach sprzedał za setki milionów euro piłkarzy, z których można by ułożyć dwie reprezentacje.

Ostatnie mistrzostwo było trzy lata temu, a potem już coraz głębszy kryzys, aż wreszcie River Plate przegrali baraże o utrzymanie z drugoligowym  Belgrano. Kibice przerwali pierwszy mecz, niedzielny rewanż też, dzicz ubrana w klubowe koszulki rozbijała miasto i swój stadion. Ale sam spadek był banalny: River jest dziś po prostu słabą drużyną.

Reklama
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Arsenal przerwał serię Bayernu, popis Kyliana Mbappe, bramka Piotra Zielińskiego
Materiał Promocyjny
Kiedy obawy rosną, liczy się realne wsparcie
Piłka nożna
FIFA pod rękę z Saudyjczykami. Kontrakt wart miliard dolarów
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona rozbita w Londynie, Robert Lewandowski niewidoczny
Piłka nożna
Mali i biedni też będą na balu. Kto zagra na przyszłorocznym mundialu?
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępcy zwiększają skalę ataków na urządzenia końcowe – komputery i smartfony
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Szczyt w Londynie, Robert Lewandowski z wizytą u Chelsea
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama