Chile i Urugwaj na remis, Messi nie chce dorastać

Wreszcie pojawił się w turnieju Jorge Valdivia – zaczął od uratowania Chile przed porażką z Urugwajem. Dziś gra Brazylia, a Argentyńczycy ciągle drapią rany. Burdisso do Messiego: Gówniarzu, wymień sobie baterie

Publikacja: 09.07.2011 12:39

Jorge Valdivia

Jorge Valdivia

Foto: AFP

Dzisiejsza noc skończy drugą kolejkę meczów w grupach. Jeszcze nie pokazała się drugi raz Brazylia (jej mecz z Paragwajem o 21, a Wenezuela – Ekwador o 23.30, oba w TVP Sport), ale ona sama jednym meczem fatalnego bilansu faworytów nie odmieni. Argentyńczycy, Urugwajczycy, Brazylijczycy wszystkie spotkania na razie zremisowali, zostawiając po sobie cierpki smak i łącznie ledwie trzy gole.

Żadna z tych drużyn nie jest jeszcze w sytuacji beznadziejnej, ale ich droga, jeśli z niej nie zejdą, prowadzi do  trzecich miejsc w grupie, na jej końcu jest tak wąsko, że w ćwierćfinale zmieszczą się tylko dwie.

Na tym bladym tle maszeruje Chile: z fantazją, zawzięte, zgrane. Zmarnowało pierwszą połowę z Urugwajem na faule i kłótnie, przegrywało, rywale znaleźli sposób, by zatrzymać ich w ataku i zmusić do błędów w obronie. Ale gdy Chilijczycy wezwali z ławki na boisko swojego maga, rywale już byli bezradni. Trener Claudio Borghi pokazał, jak jedną decyzją odmienić mecz. Ale robił to z ociąganiem: Jorge Valdivia, rozgrywający brazylisjkiego Palmeiras, dopiero się wyleczył, lekarze radzą, by go na razie nie wpuszczać na dłużej niż 20. Borghi też wolałby go oszczędzać na rundę pucharową, ale uznał, że nie ma wyjścia: Alexis Sanchez potrzebował kogoś, z kim może zaskoczyć Urugwaj.

Chile nie lubi przypadku

Bo Chilijczycy od początku mieli częściej piłkę, ale Urugwajczycy byli groźniejsi. Bardziej bezpośredni: kilkudziesięciu centymetrów im zabrakło, by strzelić gola po ataku za którym ledwo nadążyły w pierwszej połowie kamery: Fernando Muslera wybił piłkę, Diego Forlan oddał ją od razu Edinsonowi Cavaniemu, ten Luisowi Suarezowi, a Suarez huknął bez czekania, ale nie trafił.

Chile też lubi takie błyskawiczne wymiany, ale coś się tym razem zacinało. Najlepszą okazję Chilijczycy stworzyli sobie przypadkiem: rozpędzony Mauricio Isla został trafiony przez tak mocno wybijającego piłkę Diego Lugano, że rykoszet trafił zza pola karnego w poprzeczkę i Muslera ledwo to zauważył. Ale Chile nie lubi polegać na przypadku, więc Valdivia wszedł już w 60. minucie.

Urugwaj zdobył bramkę siedem minut wcześniej. Suarez, najlepszy piłkarz tej drużyny w Copa America, zabrał piłkę z bałaganu na środku pola karnego, uciekł dwóm obrońcom pod linię końcową i podał tam, skąd zaczął rajd, a Alvaro Perreira nie dał szans bramkarzowi. Nie do wiary, ale to był pierwszy moment w turnieju, gdy ktoś z trójki Urugwaj, Argentyna, Brazylia prowadził. Bo zwykle musieli gonić za remisem po golu rywali.

Prowadzenia jednak nie utrzymali, wystarczyło kilka minut z Valdivią. Gdyby kiedyś chileną nie nazwano w Ameryce Południowej strzału przewrotką, to można by dziś tak mówić na akcje jak z 64. minuty, bo to jest podpis Chile: mocne podanie Valdivii albo Mauricio Isli wzdłuż linii bocznej, tam piłkę przejmuje Jean Beausejour albo Sanchez i oddaje do wbiegającego w pole karne napastnika. Tym razem podawał Valdivia, przejął Beausejour, a na piłkę czekał Sanchez i bez przyjęcia kopnął po ziemi do bramki.

Dorastanie Messiego

Remis utrzymał się do końca. Dla Chile to oznacza prowadzenie w grupie i bliskość awansu. Dla Urugwaju nerwy, bo niedługo później Peru pokonało Meksyk 1:0 po golu Paolo Guerrero w 81. minucie (dla Peru strzela tutaj tylko on – więcej, tylko on wystawia na dłużej nos za linię środkową) i przesunęło się na drugie miejsce. Urugwaj musi się ratować zwycięstwem z Meksykiem w ostatniej kolejce. Ale nie grozi mu taki atak paniki, który teraz spadł na Argentynę. Z przyszpilaniem Leo Messiego za wszystko, od tracenia piłki po nieśpiewanie hymnu, i analizowaniem wszystkich słów które padły przed, podczas i po meczu. Zwłaszcza tych po spotkaniu z Kolumbią, gdy Nicolas Burdisso obsztorcował Messiego w tunelu, za to że zbyt mało się przykładał do bronienia: - Gówniarzu, może wymień sobie baterie. Biegamy do końca. Na co tu czekać, k... twoja mać. Messi zamachnął się ręką, nie chciał ani słuchać, ani odpowiedzieć. Turniej zamienia mu się w koszmar. W Barcelonie wszystko przychodzi naturalnie: tam przecież Messi pracuje w obronie bez przerwy i bez szemrania. A w Argentynie nie idzie i to może nie jest kwestia taktyki, tylko atmosfery. Messi musi się czuć dopieszczony. Messi niezadowolony to Messi zbędny. Barcelona pozwala mu być dzieckiem. Argentyna uparła się żądać, by wydoroślał. Jakby bycie najlepszym piłkarzem na świecie nie wystarczało.

Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Sukces kobiecej reprezentacji, porażka męskiej. Rok 2024 w polskim futbolu
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay