Brazylia w budowie i na mękach: remis z Paragwajem

Brazylia chce być piękna na mundial u siebie, ale oglądanie jej teraz szarpie nerwy. W Copa America obrońcy tytułu jeszcze nie wygrali. Z Paragwajem był remis 2:2

Aktualizacja: 10.07.2011 14:48 Publikacja: 10.07.2011 14:45

Brazylia w budowie i na mękach: remis z Paragwajem

Foto: AFP

Ten remis Brazylia ratowała w panice, wyrwała go w 90. minucie. Gdyby nie wyrównujący gol Freda, przed ostatnią kolejką spotkań w grupach byłaby w dramatycznej sytuacji: z trzema punktami straty do Paragwaju, z trzema do Wenezueli, która pokonała dziś w nocy Ekwador 1:0. Miałaby jeden punkt po dwóch meczach. Ale się uratowała, i teraz będzie dzieliła niepewność z Paragwajem. On zagra w nocy ze środy na czwartek z Wenezuelą, Brazylia z Ekwadorem.

Być może znajdzie się w ćwierćfinałach miejsce dla nich dwojga. Bo gdyby któreś odpadło już teraz, byłoby szkoda. Paragwaj to świetna taktyka, radość ze wspólnego grania, nieustępliwość - której nie doceniła Brazylia, gdy prowadziła 1:0 - a do tego dobry bramkarz Justo Villar, skuteczność Roque Santa Cruza, strzelca pierwszej bramki, spryt Nelsona Valdeza, rezerwowego, który strzelił drugą. I odkrycie turnieju: lewoskrzydłowy Marcel Estigarribia, który robił co chciał z Danim Alvesem i Lucio.

Alves był najsłabszy na boisku. Już w pierwszej połowie mógł być karny za to, że obrońca (na pewno obrońca?) Barcelony dotknął piłki ręką po akcji Estigarribii. To Alves dopuścił do podania Estigarribii, które Santa Cruz wykorzystał i wyrównał w 55. minucie. Alves dał sobie w 66. minucie zabrać piłkę w polu karnym, co skończyło się bramką Valdeza na 2:1.

Artysta nienachalny

Takich błędów i niedostatków Brazylii można by wyliczać wiele. Tylko mięśni jest w tej drużynie pod dostatkiem, za to za mało polotu, a Neymar na razie nie potrafi doskoczyć do tych wszystkich komplementów, którymi go obsypywano. Za często się przewraca i zniechęca, zbyt często myli w podaniach. A jednak - trudno od Brazylii oderwać wzrok. Bo zawsze jest nadzieja, że piłka w końcu trafi do Ganso. Nie sposób zrozumieć, jak to możliwe, że do wyścigu o Neymara stanęło tyle klubów z Europy, a do niego na razie kolejka jest krótka (Milan stanął pierwszy).

Ganso, czyli Gęś, w przeciwieństwie do wielu kolegów z drużyny fryzurę ma zupełnie zwyczajną, nie narzuca się, ale to jego technika jest ozdobą Brazylii. I wokół niego trener Mano Menezes buduje zespół. Jeśli to co najgroźniejsze w akcjach Paragwaju zaczynało się od Estigarribii, to w Brazylii akcja stawała się groźna dopiero gdy piłkę przejmował i oddawał Ganso. A zwykle w jednym momencie przejmował i oddawał, i to mimo że Paragwajczycy zawsze zapewniali mu obstawę. Ganso w pierwszej połowie przerzucił piłkę nad jednym z rywali, z którym się ścigał, ale to nie jest nachalny żongler i drybler w typie Robinho, który po pierwszym meczu z Wenezuelą słusznie został zesłany na ławkę. Rozgrywający Santosu kwitnie tam, gdzie Robinho przepada bez wieści, czyli w tłoku. A wszystkie naprawdę dobre akcje Brazylii wyglądały właściwie tak samo: dwa, trzy podania środkiem boiska (Brazylia trenera Mano Menezesa ma awersję do atakowania przy liniach bocznych), do Ganso, który przyspiesza i zostaje tylko strzelać do bramki. Z trzech takich akcji jedna skończyła się golem: wyrównująca zdobyta przez Freda. Pozostałe dwie zatrzymał Villar, gdy Alexandre Pato w pierwszej połowie był z nim sam na sam i Neymar w drugiej, gdy próbował bramkarza mijać.

Jadson chce posłuchać

Gol na 1:0 dla Brazylii był nieco inny, wyjątkowo spod linii bocznej. Wypracował go Ramires, który uparł się, że przyniesie piłkę z powrotem pod pole karne po tym jak Paragwajczycy wybili ją, przerywając Brazylijczykom wcześniejszą akcję. Ramires, przewracając się, postawił na swoim, przepchnął piłkę pod pole karne, oczywiście do Ganso, a ten podał do Jadsona, który strzelił z 20 metrów. Jadson przystawił potem dłoń do ucha, żeby posłuchać co mają do powiedzenia brazylijscy kibice, bo niespecjalnie są do niego przekonani. I wówczas, i teraz, powiedzieliby pewnie to samo co wszyscy: mniej chaosu i dokazywania, więcej Ganso.

Dziś o 21 zaczyna się ostatnia kolejka w rundzie grupowej: Kolumbia gra z Boliwią. Jeśli Boliwijczycy wygrają, to jutro w nocy polskiego czasu Argentyna będzie się musiała dźwigać do ćwierćfinału ruszając z ostatniego miejsca w grupie.

Ten remis Brazylia ratowała w panice, wyrwała go w 90. minucie. Gdyby nie wyrównujący gol Freda, przed ostatnią kolejką spotkań w grupach byłaby w dramatycznej sytuacji: z trzema punktami straty do Paragwaju, z trzema do Wenezueli, która pokonała dziś w nocy Ekwador 1:0. Miałaby jeden punkt po dwóch meczach. Ale się uratowała, i teraz będzie dzieliła niepewność z Paragwajem. On zagra w nocy ze środy na czwartek z Wenezuelą, Brazylia z Ekwadorem.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti odmieni reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Xabi Alonso. Człowiek sukcesu nowym trenerem Realu Madryt
Piłka nożna
Ali posłał Legię na deski. Zmiana na szczycie tabeli Ekstraklasy
Piłka nożna
Robert Lewandowski obejrzał genialne El Clasico. Barcelonie nic już nie odbierze mistrzostwa
Piłka nożna
Barcelona - Real o tytuł mistrza Hiszpanii. Robert Lewandowski zacznie El Clasico na ławce