Wisła lepsza od Skonto, Melikson złamał palec

Skonto – Wisła 0:1. Awans blisko, do zachwytów daleko

Aktualizacja: 14.07.2011 04:10 Publikacja: 14.07.2011 03:04

Wisła lepsza od Skonto, Melikson złamał palec

Foto: ROL

Niby było się z czego cieszyć, ale chętnych brakowało. Trener Wisły Robert Maaskant przeszedł po meczu przez boisko z miną niemówiącą nic,  a na konferencji  narzekał na brutalność rywali. Patryk Małecki nie chciał przyjmować gratulacji.

Wisła zrobiła swoje. Wygrała na wyjeździe, nie tracąc gola. Nowi piłkarze, Michael Lamey, a zwłaszcza Ivica Iliev, pokazali, że warto było się o nich starać. Do tego rywal zagra w rewanżu (19 lipca) osłabiony, bo stracił swojego najsłynniejszego piłkarza, Jurisa Laizansa, wyrzuconego z boiska za drugą żółtą kartkę. Mistrz Polski może oglądać piątkowe losowanie III rundy z poczuciem, że to jemu, a nie piłkarzom Skonto, wybiorą tam przeciwnika. Ale nie ma mowy, by Wisła na tego następnego przeciwnika mogła czekać ze spokojem.

Za dużo jest jeszcze roztargnienia w obronie, za mało zrozumienia w ataku. Gdziekolwiek spojrzeć, nie wiadomo, czy szklanka do połowy pełna czy pusta. Wisła wygrała, ale gola musiał za nią strzelić Renars Rode, pokonując własnego bramkarza po tym, gdy piłkę mocno w pole karne podał Michael Lamey. Bardzo dobrze grający Maor Melikson często po prostu nie miał do kogo podać, a z boiska zniesiono go na noszach, ma złamany palec dłoni.

Wątpliwości można wyliczać długo. W pierwszej połowie mistrz Polski miał wszystko pod kontrolą, wówczas się wydawało, że żadna krzywda nie może mu się w Rydze stać. Dawno już żaden polski klub nie bawił się tak w europejskich pucharach kosztem rywala. Ale w drugiej połowie bywało, że Wisła igrała z ogniem. Zwłaszcza po tym, gdy na boisko weszli najpierw Fabinho, potem Bally Smart i Skonto przestało być zahukaną drużyną, która do przerwy strzelała tylko z daleka, bo na wbiegnięcie w pole karne brakowało śmiałości.

Kolejny rezerwowy, Kristaps Blanks, był pod koniec meczu sam przed bramkarzem Siergiejem Pareiką, bo zamyślił się środkowy obrońca Wisły Kew Jaliens. Na szczęście Blanks też chyba się zamyślił, bo wybrał najgorsze rozwiązanie i strzelił nad poprzeczką. Rywale grali już wtedy w osłabieniu.

Skonto miało jeszcze inne szanse, stworzyło ich, licząc te dobre, nie mniej niż Wisła,  a mówimy o starciu drużyny półamatorskiej z klubem wydającym na wzmocnienia po kilkaset tysięcy euro.  U rywali zabrakło najlepszego piłkarza, Nathana Juniora, ale i bez niego było Wiśle gorąco.

Zawsze mogło być gorzej: Bate Borysów, jeden z potencjalnych rywali Wisły na późniejszym etapie eliminacji, niedawny uczestnik Ligi Mistrzów, nie potrafił wczoraj wygrać z północnoirlandzkim Linfield. Wisła nie dała powodu ani do euforii, ani do darcia szat. Na powtórkę z Levadii się nie zanosi. I oby też nie było jak rok temu z Lechem Poznań: też z pierwszego meczu II rundy wracał ze zwycięstwem 1:0, Inter Baku wydawał się słabiutkim rywalem, a rewanż – treningiem przed większymi wyzwaniami. Skończyło się awansem wyszarpanym dopiero w rzutach karnych.

SKONTO RYGA – WISŁA KRAKÓW 0:1 (0:1)

Bramka - R. Rode (41, samobójcza). Żółte kartki:  J. Laizans (Skonto), D. Biton (Wisła). Czerwona kartka: Laizans (83., za drugą żółtą. Sędziował M. Masiah (Izrael). Widzów 4000

Skonto: Malins - Rode, Smirnovs, Laizans, Kacanovs - Mingazow, Fertovs, Tarasovs, Petersons (66, Smart)  - Karasausks (63, Fabinho), Sabala (76, Blanks)

Wisła: Pareiko - Lamey, Jaliens, Chavez, Paljić - Wilk, Sobolewski, Melikson (86. Garguła), Małecki, Genkow (75, Biton), Iliev.

Rewanż 19 lipca w Krakowie

Inne mecze II rundy eliminacji:

• FC Zestafoni (Gruzja) - Dacia Kiszyniów 3:0 (3:0) • Maccabi Hajfa - Borac Banja Luka 5:1 (1:1) • Malmoe FF - HB Torshavn (Wyspy Owcze) 2:0 (0:0) • Bangor City (Walia) - HJK Helsinki 0:3 (0:1) • Skenderbeu Korcza (Albania) - APOEL Nikozja 0:2 (0:0) • Dinamo Zagrzeb - Neftci Baku 3:0 (1:0) • Sturm Graz - Videoton Szekesfehervar 2:0 (0:0) • Linfield FC (Irlandia Płn.) - BATE Borysów 1:1 (1:1) • Partizan Belgrad - Skendija Tetovo (Macedonia) 4:0 (0:0) • Rosenborg Trondheim - Breidablik Kopavogur (Islandia) 5:0 (1:0).

Niby było się z czego cieszyć, ale chętnych brakowało. Trener Wisły Robert Maaskant przeszedł po meczu przez boisko z miną niemówiącą nic,  a na konferencji  narzekał na brutalność rywali. Patryk Małecki nie chciał przyjmować gratulacji.

Wisła zrobiła swoje. Wygrała na wyjeździe, nie tracąc gola. Nowi piłkarze, Michael Lamey, a zwłaszcza Ivica Iliev, pokazali, że warto było się o nich starać. Do tego rywal zagra w rewanżu (19 lipca) osłabiony, bo stracił swojego najsłynniejszego piłkarza, Jurisa Laizansa, wyrzuconego z boiska za drugą żółtą kartkę. Mistrz Polski może oglądać piątkowe losowanie III rundy z poczuciem, że to jemu, a nie piłkarzom Skonto, wybiorą tam przeciwnika. Ale nie ma mowy, by Wisła na tego następnego przeciwnika mogła czekać ze spokojem.

Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Sukces kobiecej reprezentacji, porażka męskiej. Rok 2024 w polskim futbolu
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay