Przed wyjazdem Maciej Skorża asekurował się, jak tylko mógł. Podkreślał klasę Turków, mówił, że awans jego drużyny będzie możliwy tylko wtedy, gdy wszyscy piłkarze wejdą na najwyższy poziom. Słowa prezesa Leszka Miklasa potwierdzały tylko niskie notowania trenera:
– To najłatwiejszy rywal ze wszystkich, na których mogliśmy trafić – mówił.
Kiedy po 20 minutach rywale byli dwa razy częściej przy piłce, a na bramkę Legii sunął atak za atakiem, zanosiło się na bardzo ciężki wieczór graczy Skorży. Kluczowe wtedy okazało się doświadczenie Michała Żewłakowa i Danijela Ljuboji.
Ten drugi właśnie krótko po przerwie podał piłkę między trzech obrońców do Miroslava Radovicia, który za chwilę strzelił jedynego gola meczu i pobiegł cieszyć się pod trybunę z kibicami gości.
Poza tym golem Legia stworzyła tylko jedną dobrą okazję, kiedy w pierwszej połowie z bliska do bramki nie trafił Michał Kucharczyk. Pierwszy raz od odejścia z Warszawy Jana Muchy Legia zawdzięcza też trzy punkty w ważnym meczu bramkarzowi. Wojciech Skaba bronił instynktownie i skutecznie. Raz wybił piłkę na rzut rożny po strzale z bardzo bliskiej odległości.