Gran Derbi: Real ładny, ale bez nagrody

Real najpierw bawił się Barceloną jak kot myszą, a potem z trudem uratował remis 2:2

Publikacja: 16.08.2011 01:42

Mesut Oezil dał Realowi prowadzenie, ale na krótko

Mesut Oezil dał Realowi prowadzenie, ale na krótko

Foto: AP, Paul White Paul White

Jeden z komentatorów napisał po pierwszym meczu Superpucharu (rewanż w środę o 23 w Barcelonie, transmisja TVP 1), że piłkarze Realu darowali Barcelonie życie. Ale to była łaskawość mimo woli. Żadna zasługa, raczej gapiostwo i naiwność.

Byli tak blisko pierwszego w erze Pepa Guardioli zwycięstwa nad Barceloną w Madrycie. Ale dalej muszą cierpieć swoje męki. Zwycięstwo uciekło, w pewnym momencie tak daleko, że trzeba było ratować remis.

Kiedy ma się udać, skoro nie wyszło w niedzielę? Grali przeciw Barcelonie powłóczącej jeszcze nogami po kiepsko zorganizowanym promocyjnym tournee, osłabionej nieobecnością w pierwszym składzie Xaviego, Pique, Sergio Busquetsa, Carlesa Puyola (Xavi i Pique weszli w drugiej połowie), bladej i pozbawionej pomysłów na atakowanie. Piłkarze Jose Mourinha nie pamiętają już pewnie, kiedy ostatni raz zapędzali Barcę w róg z taką łatwością i kiedy mogli powiedzieć po meczu z nią: to my graliśmy, a oni tylko strzelali.

Nie dali się mistrzom Hiszpanii wydostać z obrony przez pierwsze pół godziny, potem też mieli przewagę. Ale mieć przewagę, a mieć kontrolę to jednak coś innego. Różnica jest mniej więcej taka, jak między Karimem Benzemą w formie i Leo Messim bez formy.

Odchudzony Benzema na początku meczu szalał między obrońcami, to on podawał przy golu Mesuta Oezila w 13. minucie, ale wszystkie swoje szanse na bramki zmarnował. A Messi snuł się po boisku w nastroju urlopowym, piłka rzadko do niego trafiała. Ale wystarczyło tych podań, by zapewnić Barcelonie dwie bramki. Najpierw Argentyńczyk podał do Davida Villi, a ten fantastycznym strzałem z lewej strony pola karnego w prawy róg wyrównał . Potem Messi dostał piłkę w prezencie od zderzających się ze sobą i potykających obrońców Realu i nie dał szans Ikerowi Casillasowi. Na początku drugiej połowy wyrównał Xabi Alonso.

Przed meczem grupka kibiców Realu obrzuciła autokar Barcy kamieniami, ale na boisku jak na zwyczaje ostatnich Gran Derbi było sielankowo. Nie zepsuł tego nawet Pepe, który w drugiej połowie poczuł przymus faulowania wszystkich, którzy się nawinęli, i jakoś zdołał się wymknąć bez kartki.

Wczoraj Barcelona oficjalnie zaprezentowała Cesca Fabregasa.  Podpisał kontrakt na pięć lat, Arsenal dostanie za niego co najmniej 34 mln euro. Nie ma przeszkód, by Fabregas zagrał jutro w rewanżu z Realem.

REAL – BARCELONA 2:2 (1:2)

Bramki:

dla Realu – M.Oezil (13), X. Alonso (53);

dla Barcelony

– D. Villa 35, L. Messi (45).

Real:

Casillas – Ramos, Pepe, Carvalho, Marcelo – Khedira (57, Callejon), Alonso – Di Maria (53, Coentrao), Oezil, C. Ronaldo – Benzema.

Barcelona:

Valdes – Alves, Mascherano, Abidal, Adriano (62, Pique) – Thiago (57, Xavi), Keita, Iniesta – Sanchez, Messi, Villa (72, Pedro).

Jeden z komentatorów napisał po pierwszym meczu Superpucharu (rewanż w środę o 23 w Barcelonie, transmisja TVP 1), że piłkarze Realu darowali Barcelonie życie. Ale to była łaskawość mimo woli. Żadna zasługa, raczej gapiostwo i naiwność.

Byli tak blisko pierwszego w erze Pepa Guardioli zwycięstwa nad Barceloną w Madrycie. Ale dalej muszą cierpieć swoje męki. Zwycięstwo uciekło, w pewnym momencie tak daleko, że trzeba było ratować remis.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum