Korespondencja z Krakowa
Robertowi Maaskantowi z całego meczu najbardziej podobało się to, co zobaczył po nim, w szatni. Wszedł tam i czekał na swoich piłkarzy. Wrócili bez śpiewu na ustach, usiedli zmęczeni po walce. Zadowoleni, ale myślami przy meczu w Nikozji. Minęli właśnie połowę przeprawy do Ligi Mistrzów. Widać drugi brzeg, ale ciągle jest zdradliwie.
Zwycięstwo nad Apoelem dał gol Patryka Małeckiego w 71. minucie. Małecki, który właśnie negocjuje bez dobrych efektów nowy kontrakt z Wisłą, dostał doskonałe podanie od Gervasio Nuneza. Minął zwodem obrońcę i strzelił nie do obrony. Po zdobyciu gola zdjął koszulkę, przeskoczył bandę reklamową, przeżegnał się. Pod spodem miał T-shirt z wizerunkiem Jana Pawła II.
Maaskant przyznał, że patrząc na grę swoich piłkarzy, bezbramkowy remis brałby w ciemno. Widział, że Apoel strzelił wszystkie gole w dotychczasowych meczach kwalifikacyjnych w drugiej połowie, więc wprowadził na boisko Cezarego Wilka, by pomógł Radosławowi Sobolewskiemu w szybkim przerywaniu akcji rywali.
Wilk pojawił się na boisku 3 minuty przed golem. Do końca meczu Wisła już tylko wybijała piłkę. Trener w doliczonym czasie gry przeprowadził jedną zmianę, drugiej nie zdążył, bo sędzia zakończył spotkanie, ale takie decyzje Maaskanta świadczyły o tym, że chciał już tylko grać na czas.