Szanse obydwu polskich drużyn na awans do fazy grupowej są mniejsze, niż miała Wisła w Nikozji. Śląsk przegrał we Wrocławiu z Rapidem 1:3, a Legia zremisowała w Warszawie ze Spartakiem 2:2. Wrocławianie do awansu potrzebują zwycięstwa co najmniej trzema bramkami, a Legia – 1:0 lub remisu 3:3.
Mało prawdopodobne, zwłaszcza że obie drużyny zagrają osłabione z powodu żółtych kartek. Śląsk stracił w ten sposób najważniejszego piłkarza – Sebastiana Milę. Kapitana i rozgrywającego zastąpi prawdopodobnie Mateusz Cetnarski. Mecz odbędzie się w Timisoarze, ponieważ Rapid nie może się porozumieć z Ministerstwem Transportu, do którego należy stadion w Bukareszcie.
W Legii zabraknie aż trzech zawodników: Miroslava Radovicia, Marcina Komorowskiego i Manu. Radović zdobył wszystkie trzy gole w trzech dotychczasowych meczach pucharowych Legii w tym sezonie. Danijel Ljuboja miał dwie asysty w meczach z Gaziantepsporem i Spartakiem, strzela bramki w ekstraklasie, ale sam sobie podawać nie może. Michal Hubnik jest kontuzjowany, Michał Kucharczyk chyba niedoceniany przez trenera, a Michał Żyro zbyt apatyczny.
Nieobecność trzech graczy z pierwszej jedenastki to problem i ze strzelaniem goli, i z obroną, bo nie wiadomo, kto zastąpi w niej Marcina Komorowskiego. Ale jest i dobra wiadomość: w Moskwie zagra Ivica Vrdoljak, zawieszony w pierwszym meczu za żółte kartki.
Wiadomość zła to spadek formy Legii w ligowym meczu ze Śląskiem, trzy dni po niezłym występie przeciw Spartakowi. Trener Walery Karpin tak to skomentował: – Legia przegrała nie dlatego, że była słabsza. Włożyła wiele sił i emocji w mecz z nami. Sami mówili, że był to ich najlepszy występ w ostatnich latach. W następnym spotkaniu zabrakło im świeżości. Niektóre drużyny nie mogą grać na wysokim poziomie co trzy dni.