Piłkarzom zrzeszonym w związku zawodowym piłkarzy (AIC) i skupiającej prezesów klubów serie A Lega Calcio od półtora roku, gdy wygasł stary układ zbiorowy, nie udaje się podpisać nowego. Jeszcze kilka dni temu szef AIC Damiano Tommasi, były defensywny pomocnik AS Roma i włoskiej reprezentacji, zapewniał, że chodzi wyłącznie o sprawę honorową, godności piłkarza, czyli zapisanie w kontrakcie, że praktyk znanych w Polsce pod hasłem „klub Kokosa" stosować nie wolno.

Sprowadziło się to do propozycji zapisu, że piłkarze zgłoszeni przez klub do rozgrywek mają prawo do trenowania razem. Prezesi wspierani przez trenerów stwierdzili, że zespołu liczącego 30 lub więcej futbolistów szkolić zawsze razem nie można i trzeba organizować zajęcia w podgrupach. To z pewnością prawda, podobnie jak to, że ubiegłym roku prezesi wobec co najmniej 6 piłkarzy serie A stosowali haniebny mobbing, odsuwając ich od treningu z kolegami, by w ten sposób wymusić ustępstwa kontraktowe, zgodę na opuszczenie klubu itp.

Lega Calcio nie zgodziła się na ten zapis w kontrakcie zbiorowym, a do tekstu dodała własny o tym, że wszelkie dodatkowe podatki, jak planowany właśnie przez włoski rząd tzw. podatek solidarnościowy w wysokości 10 procent na wszystkie zarobki powyżej 150 tys. euro rocznie, płacą wyłącznie piłkarze. Sprawa jest jednak tylko pozornie logiczna, bo wiele klubów zawiera z piłkarzami umowy dotyczące zarobków netto. Inne, co jest kuriozalnym wkładem myśli włoskiej w prawo pracy, zawierają  w umowach kwoty netto i brutto. Co więcej, nie jest wcale pewne, że rzeczony podatek wejdzie w życie. Poza tym, argumentują futboliści, gdyby rząd obniżył podatki, prezesi nie zafundowaliby im podwyżek.

Kibice, szef futbolowego związku Giancarlo Abete i prezes Włoskiego Komitetu Olimpijskiego Gianni Petrucci nie kryją oburzenia. Media mówią i piszą o zepsutych do cna piłkarzach -milionerach, aroganckich prezesach i coraz bardziej bezsilnym związku futbolowym. Włoski futbolowy guru Mario Sconcerti napisał w „Corriere della Sera", że prezesi chcą stać się jedynymi władcami włoskiego futbolu, a to, co dzieje się teraz, ma pokazać piłkarzom i związkowi, kto tu naprawdę rządzi. Inni, choć przyznają wiele racji piłkarzom, są przekonani, że decyzja o strajku była błędem, bo godzi w tych, z których futbol żyje - kibiców. Tommasi nie jest pewien czy uda się rozwiązać konflikt do 10 września, kiedy ma być rozgrywana druga kolejka serie A.

Z Rzymu Piotr Kowalczuk