Piszczek w zawiasach

Piłkarz Borussii Dortmund może grać. Trybunał zmienia karę

Publikacja: 22.09.2011 02:39

Łukasz Piszczek to jeden z liderów reprezentacji

Łukasz Piszczek to jeden z liderów reprezentacji

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Łukasz Piszczek przyleciał do Polski tylko na kilka godzin – prywatnym samolotem wynajętym przez klub. Około 12 pojawił się w siedzibie PZPN, gdzie złożył dodatkowe zeznania, o 13.30 pędził z powrotem na Okęcie.

Związkowy Trybunał Piłkarski zmienił mu karę bezwzględnej półrocznej dyskwalifikacji na roczną, ale w zawieszeniu na trzy lata. Zawodnik musi też wpłacić 150 tysięcy złotych na dowolnie wybrany dom dziecka. Do 20  października w PZPN ma przedstawić dowód wpłaty.

Piszczek odwołał się od decyzji Wydziału Dyscypliny PZPN z lipca. Ukarany został za udział w kupieniu meczu swej ówczesnej drużyny Zagłębia Lubin z Cracovią w 2006 roku. Początkowo przyjął karę i zapowiedział, że przez pół roku nie będzie występował w reprezentacji Polski. Gdy się okazało, że kara będzie jednak miała znaczenie także dla jego kariery w niemieckim klubie – zmienił zdanie.

Dyskwalifikacje za korupcję i doping obowiązują w całym świecie, dlatego do zmiany decyzji piłkarza namówili także prawnicy Borussii Dortmund. Piszczek w sierpniu przed meczem z Gruzją spotkał się w Lubinie z trenerem Franciszkiem Smudą i prezesem PZPN Grzegorzem Latą. Wszyscy mówili, że nie wyobrażają sobie, by zmniejszyć piłkarzowi karę. Piszczek odwołał się od decyzji Wydziału Dyscypliny jeszcze przed meczem z Niemcami, na który jednak nie dostał powołania, bo PZPN chciał poczekać do wyjaśnienia sprawy.

– Decyzja trybunału jest krokiem w kierunku indywidualizacji kar, co zapewnić ma  poczucie sprawiedliwości. Czyn, którego dopuścił się Piszczek, miał tło finansowe, dlatego wydaje się, że nałożona dzisiaj dodatkowa kara jest najbardziej adekwatna  – mówi przewodniczący trybunału Włodzimierz Głowacki.

Wszyscy spodziewali się, że wczoraj głos zabierze Maor Melikson, który podobno wyraził chęć grania dla reprezentacji Polski. Piłkarz dziesięć dni temu spotkał się w Krakowie z Grzegorzem Latą, we wtorek wieczorem prezes PZPN przyznał, że powołanie dla Meliksona jest już tylko kwestią czasu. W tej sprawie do Tomasza Rząsy – dyrektora reprezentacji ds. kontaktów z mediami – dzwonił menedżer piłkarza, chęć gry Meliksona dla Polski  potwierdził także rzecznik prasowy Wisły Kraków Adrian Ochalik. Sam Melikson nie przyszedł jednak na konferencję.

– Maor podjął decyzję, ale zdecydowaliśmy, że na ten temat wypowie się, kiedy wróci z Izraela z obchodów święta Jom Kippur. To nie była dla niego łatwa decyzja, może budzić wątpliwości. Rozmawiał dużo na ten temat z rodzicami i bratem, z którym jest blisko. Cały czas o tym myśli. Wybór klubu jest trudny, a co dopiero mówić o reprezentacji. Rozmawialiśmy o tym, co będzie lepsze dla jego kariery. Nie można wymazać tego, że ktoś całe życie mieszkał w Izraelu, a po przyjeździe do Polski może grać dla reprezentacji, z którą wcześniej nie miał za wiele wspólnego. On czuje się Izraelczykiem, ale jest też w połowie Polakiem. To jest tak jak w przypadku piłkarzy z reprezentacji Niemiec, którzy mają polskie korzenie, ale nie grają tutaj –  tłumaczył zawodnika trener Wisły Robert Maaskant.

Smuda czeka na jasną deklarację od samego Meliksona. Jeśli piłkarz potwierdzi, że zamiast Izraela – który stracił już szansę na grę w Euro 2012 – woli  Polskę, wyśle mu powołanie.

Melikson grał dla Izraela tylko w meczach towarzyskich, ostatnio był na zgrupowaniu przed spotkaniami o punkty, ale podczas treningu zderzył się z kolegą, na wargę założono mu sześć szwów i nie mógł wystąpić. Selekcjoner reprezentacji Jean Fernandez zapowiedział, że niezależnie od tego, co mówi się w Polsce, wyśle powołanie dla Meliksona na najbliższe spotkanie.

Wiadomo już, że po powrocie do Frankfurtu z Korei Południowej (mecz 7.10) reprezentacja zostanie w Niemczech, by 11.10 zagrać z Białorusią w Wiesbaden. Grę poza granicami Polski zapewne przy pustych trybunach PZPN tłumaczy umowami ze sponsorami i telewizją.

– Od czerwca 2011 do czerwca 2012 r. w Polsce rozegramy dziewięć meczów, za granicą – cztery, w tym dwa na obozie przed turniejem. To normalne proporcje, kadra to nie tylko mecze, ale też różne uwarunkowania finansowe – mówi „Rz" dyrektor reprezentacji Konrad Paśniewski.

Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum