Jan Tomaszewski wypowiedział się na temat Perquisa miesiąc temu, w związku z pierwszym powołaniem go do reprezentacji Polski. - Jakiś śmieć francuski, taki śmieć futbolowy, który u siebie się nie załapał, gra u nas - mówił były bramkarz kadry narodowej w Toruniu.
- Damien zamierzał to puścić płazem. Wie, kto to jest Tomaszewski, ale skonsultował się ze związkami zawodowymi we Francji i postanowił nie popuścić, być może konsultował się z kimś z PZPN. Oddaje sprawę do sądu, najprawdopodobniej już złożył swoje pełnomocnictwo. Nikt nie ma prawa obrzucać go takimi słowami, nawet Tomaszewski - mówi menadżer piłkarski Tadeusz Fogiel.
Tomaszewski podtrzymuje wypowiedziane słowa. Nie zamierza przepraszać Perquisa, chyba, że tak rozkaże mu sąd. Jednocześnie tłumaczy, że nie bez powodu tak właśnie nazwał obrońcę.
Nie chcę, żeby zabierał miejsce w reprezentacji takim Borysiukom, Wilkom, Kiełbom, chłopcom, których my wychowaliśmy. Po drugie mówię to jako wybitny reprezentant Polski. Nie chcę, żeby tacy ludzie, który grali w młodzieżowych reprezentacjach Francji, czy Niemiec jak Polanski profanowali dziś koszulkę z białym orłem, którą nosiłem ja i moi koledzy i w której zdobywaliśmy medale mistrzostw świata i olimpiady. Po trzecie twierdzę, że wszyscy ci piłkarze, którzy dostają w trybie przyśpieszonym nasze obywatelstwo grają u nas z powodu frustracji, bo nie załapali się do kadry Francji albo Niemiec - mówi Tomaszewski.
Oprócz Perquisa Tomaszewski poruszył również kwestię innego zawodnika reprezentacji Eugena Polanskiego, który niedawno otrzymał polskie obywatelstwo. - Tego to ja już zupełnie nie rozumiem, przecież on mówił, że nigdy dla Polski nie zagra, że nie chce w niej grać i nagle zmienia zdanie. Nie chcę takiej reprezentacji Polski, nawet jak zdobędzie mistrzostwo Europy, to mnie to nie będzie obchodzić - odpowiada Tomaszewski.