Piłkarze Olympique Lyon chcieli zmazać plamę sprzed dwóch tygodni, kiedy przegrali w Madrycie aż 0:4. Gdyby wczoraj w rewanżu tylko Karim Benzema wykorzystał wszystkie swoje okazje, Real wygrałby dużo wyżej. Cudów w bramce dokonywał Hugo Lloris, ale nie był w stanie zatrzymać Cristiano Ronaldo.
Portugalczyk nie strzelił gola w dwóch poprzednich meczach. Według wielu po szalonym październiku cały Real zaczął zwalniać i tracić formę. W Lyonie w piłkę grali jednak tylko zawodnicy Jose Mourinho. Rywale, przez wiele sezonów prawdziwa zmora kolejnych galaktycznych drużyn, tym razem byli tylko tłem.
Ronaldo trafił dwa razy: w 24. minucie z rzutu wolnego, gdy o odpowiednią wyrwę w murze zawodników Lyonu zadbał Sami Khedira, oraz w 69. minucie z wątpliwego rzutu karnego.
Real wygrał wszystkie cztery mecze, zapewnił sobie awans z grupy, choć jeszcze nie z pierwszego miejsca. Strzelił dziesięć goli, nie stracił żadnego. W walce o drugie miejsce Lyon zmierzy się z Ajaksem Amsterdam, który wczoraj bez większego wysiłku pokonał najsłabsze w stawce Dinamo Zagrzeb 4:0.
Krok do wyjścia z grupy mają już Inter i Bayern. W Mediolanie piłkarze zaczęli rozgrywki od upokarzającej porażki z Trabzonsporem, ale kolejne trzy spotkania wygrali. Wczoraj pokonali Lille 2:1 po golach Waltera Samuela i Diego Milito. W drużynie mistrza Francji mecz od pierwszej minuty na boisku rozpoczął Ireneusz Jeleń, ale został zmieniony w przerwie, ostatnie pół godziny grał Ludovic Obraniak.