– Liczę się z tym, że mogę stracić pracę – mówił cztery dni temu trener Wisły, zapowiadając, że kluczowe będą dwa najbliższe mecze. W czwartek mistrzowie Polski przegrali z Fulhamem 1: 4, wczoraj ulegli Cracovii 0: 1.
Jedynego gola , pierwszego w ekstraklasie, zdobył głową Koen van der Biezen po rzucie wolnym Saidiego Ntibazonkizy. To jednak nie była jedyna okazja dla Cracovii, najsłabsza drużyna ligi nie schowała się od tego momentu za podwójną gardą, ale poszła na wymianę ciosów, zaprzeczając plotkom, że nie nadaje się do wagi ciężkiej.
Taka porażka musi Wisłę szczególnie boleć. W drugiej połowie piłkarze Maaskanta stworzyli kilka okazji, w tym dwie, które nie miały prawa zakończyć się inaczej niż golem. Jednak albo świetnie bronił Wojciech Kaczmarek, albo piłkarze Wisły nie potrafili pokonać go z bliska.
Nie wiadomo, kiedy Maaskant zapłaci za swoje grzechy, ale Bogusław Cupiał na serię porażek na pewno zareaguje. Wisła do siódmego miejsca w tabeli nie pasuje, siedem punktów straty do lidera może być nie do zaakceptowania.
Mecz Zagłębia Lubin ze Śląskiem Wrocław wyglądał, jakby gospodarze protestowali przeciwko zwolnieniu Jana Urbana i zatrudnieniu na jego miejsce Pavla Hapala. Zagłębie przegrało 1:5, kolejne gole były coraz bardziej kompromitujące. Drugiego Piotr Ćwielong strzelił po rajdzie przez pół boiska, trzeciego – stoper Piotr Celeban. Ostatni, już w doliczonym czasie gry, wyglądał jak parodia futbolu. Hapal po meczu z ciekawych rzeczy powiedział tylko, że nie jest Davidem Copperfieldem. Śląsk pozostał samodzielnym liderem ekstraklasy i serię meczów bezbarwnych zakończył z przytupem.