Polscy piłkarze w ważnych rolach w klubach zagranicznych

Pół roku przed Euro kluczowi polscy piłkarze odgrywają ważne role w zagranicznych klubach

Publikacja: 11.11.2011 20:18

Franciszek Smuda

Franciszek Smuda

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Poprzedni selekcjonerzy tylko rozkładali ręce. Po wygranych eliminacjach mistrzostw świata czy Europy w ostatnim sezonie przed turniejem reprezentanci Polski tracili miejsca w swoich klubowych drużynach. Teraz jest inaczej – o udział w mistrzostwach Europy nie musieliśmy walczyć, a większość zawodników Franciszka Smudy gra co tydzień. – Przyznaję, mam komfort. Na zgrupowania przyjeżdżają piłkarze, którzy są w rytmie meczowym. Dlatego często zamiast treningu decydujemy się na inną formę zajęć albo odpoczynek – mówi „Rz" selekcjoner. W jego drużynie gra po kilku piłkarzy z tych samych klubów, co powoduje, że znają swoje nawyki i nie muszą się niczego uczyć. To, co najlepsze, pochodzi od mistrza Niemiec Borussii Dortmund.

Lider Błaszczykowski

Juergen Klopp w poprzednim sezonie z Łukasza Piszczka zrobił najlepszego prawego obrońcę Bundesligi, Robert Lewandowski dojrzał tak bardzo, że w tym sezonie nie jest już zmiennikiem Lucasa Barriosa, ale podstawowym napastnikiem, który strzelił dotąd 15 goli i zbiera bardzo dobre noty. Trochę gorzej wygląda sytuacja kapitana reprezentacji Jakuba Błaszczykowskiego. Jest tylko zmiennikiem Mario Goetzego i zaczął mówić o zmianie klubu, ale Borussia nie chce go puścić. – Błaszczykowski w kadrze i tak będzie grał. W ostatnich meczach strzelił trzy gole i jest liderem drużyny. Poza tym jestem przekonany, że do końca sezonu odzyska miejsce w Borussii. Trzem kadrowiczom z tego klubu nic nie sugeruję, każę im grać tak samo, jak robią to u Kloppa – mówi Smuda.

Nowa jakość

Trzech piłkarzy przyjeżdża także z Trabzonsporu – Arkadiusz Głowacki i Adrian Mierzejewski grają tam niemal w każdym meczu, Paweł Brożek trochę rzadziej, ale też nie można nazwać go rezerwowym. – Wszyscy po transferze do Turcji dojrzeli, są tam szanowani i zbierają doświadczenia, które później pomagają reprezentacji wygrywać. Trabzonspor jest w Polsce trochę niedoceniany, ale przecież nie tylko gra w Lidze Mistrzów, ale też w Turcji są groźni rywale, jak Besiktas, Fenerbahce czy Galatasaray – tłumaczy asystent Smudy Jacek Zieliński. W młodych polskich bramkarzy uwierzył najpierw Arsene Wenger w Arsenalu.

Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański gwarantują wysoki poziom. Szczęsny to zresztą już jeden z przywódców kadry, pewnością siebie i umiejętnościami daje drużynie nową jakość. Podobno interesują się nim już inne, jeszcze większe kluby. Poprawiła się sytuacja Dariusza Dudki, który po zmianie trenera w Auxerre regularnie gra po 90 minut. Damien Perquis jest podstawowym obrońcą Sochaux, a Eugen Polanski i Sławomir Peszko zazwyczaj grają w swoich klubach w Bundeslidze. – Martwią mnie tylko Ludovic Obraniak i Ireneusz Jeleń w Lille. To są bardzo ważni piłkarze dla reprezentacji Polski, gdyby grali co tydzień w barwach mistrzów Francji, kadra miałaby z nich jeszcze więcej korzyści – mówi Smuda.

Trzeba grać

Selekcjoner nie może jednak narzekać. Paweł Janas brał na mundial do Niemiec (2006) rezerwowego w Bayerze Leverkusen Jacka Krzynówka, będącego poza kadrą Southampton Kamila Kosowskiego czy Sebastiana Milę, który od roku miał problemy w Austrii Wiedeń. Euzebiusz Smolarek w ostatnim meczu sezonu Bundesligi dostał notę 6, czyli poniżej krytyki, Jacek Bąk grał w Katarze, a Mirosław Szymkowiak był coraz bardziej sfrustrowany w Trabzonsporze. Nie lepiej miał Leo Beenhakker przed mistrzostwami Europy w 2008 roku. Kapitan drużyny Maciej Żurawski w ostatniej chwili zmienił Celtic Glasgow na prowincjonalną grecką Larissę, by w ogóle pokopać piłkę przed turniejem w Austrii i Szwajcarii.

Strzelec siedmiu goli w eliminacjach Euzebiusz Smolarek po transferze do Racingu Santander usiadł na ławce rezerwowych i był cieniem samego siebie. Krzynówek, który w eliminacjach zdobywał bardzo ważne bramki, nie potrafił porozumieć się z Feliksem Magathem w Wolfsburgu, nad formą pracował indywidualnie. – Można przygotować się do turnieju, nie grając w klubie, ale to bardzo trudne. Nie chodzi tylko o formę fizyczną. Kiedy przyjeżdżasz na zgrupowanie, regularnie grając w dobrym zespole na Zachodzie, czujesz się pewnie i później tę pewność widać na boisku – mówi Dudka. Janas i Beenhakker wywalczyli awans i przegrali w finałach, Smuda o awans walczyć nie musiał, a w finałach będzie pod jeszcze większą presją, bo jego zespół zagra u siebie. Dziś mówi o komforcie. Oby jego efektem był też nasz komfort podczas Euro.

Poprzedni selekcjonerzy tylko rozkładali ręce. Po wygranych eliminacjach mistrzostw świata czy Europy w ostatnim sezonie przed turniejem reprezentanci Polski tracili miejsca w swoich klubowych drużynach. Teraz jest inaczej – o udział w mistrzostwach Europy nie musieliśmy walczyć, a większość zawodników Franciszka Smudy gra co tydzień. – Przyznaję, mam komfort. Na zgrupowania przyjeżdżają piłkarze, którzy są w rytmie meczowym. Dlatego często zamiast treningu decydujemy się na inną formę zajęć albo odpoczynek – mówi „Rz" selekcjoner. W jego drużynie gra po kilku piłkarzy z tych samych klubów, co powoduje, że znają swoje nawyki i nie muszą się niczego uczyć. To, co najlepsze, pochodzi od mistrza Niemiec Borussii Dortmund.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka nożna
Drzwi na mundial szeroko otwarte. Zagrają nawet Jordania i Uzbekistan
Piłka nożna
Kto nowym selekcjonerem reprezentacji Polski? Karuzela zaczyna się kręcić
Piłka nożna
Edward Iordanescu. Wprowadził Rumunię na Euro 2024, teraz ma odzyskać mistrzostwo dla Legii
Piłka nożna
Michał Probierz odchodzi. Pożar ugaszony, czas na nowy rozdział
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Piłka nożna
„Było - minęło”. Cezary Kulesza komentuje dymisję Michała Probierza