Wiele pytań pozostało bez odpowiedzi, podobnie jak apel o podanie się do dymisji. Burzę wokół związku wywołała publikacja nagrań dokonanych przez byłego sponsora i działacza Polskiego Związku Piłki Nożnej Grzegorza Kulikowskiego, który sugeruje, że Kręcina i Lato mogli dopuścić się korupcji przy przetargu na budowę nowej siedziby PZPN. Obaj temu zaprzeczają.
- Przeanalizowaliśmy te nagrania. Przekazaliśmy je do prokuratora generalnego. Mam nadzieję, że prokuratura i CBA wyjaśnią tę sprawę - dodał Lato w krótkim wystąpieniu.
Prezes PZPN oświadczył, że o zaistniałej sytuacji poinformowane zostały FIFA i UEFA. - Wszystkim nam zależy, aby sprawa się wyjaśniła. Nikomu nie jest na rękę, by przed mistrzostwami Europy "robić pod górkę". Chcemy tę wielką imprezę przeprowadzić jak najlepiej. Cóż mogę dodać - czekamy na rozwój sytuacji - zakończył Lato krótkie, dwuminutowe wstępne wystąpienie.
Lato odniósł się m.in. do wypowiedzi Mieczysława Golby (SP), który przytoczył doniesienia prasy, jakoby prezes PZPN zarabiał 170 tys. złotych miesięcznie. - To są plotki i pomówienia rozsiewane przez pana i pana kolegów na Podkarpaciu. Zarabiam 50 tys. złotych brutto - podkreślił Lato.
Pytany o to, czy zwolniony w środę przez zarząd PZPN sekretarz generalny Zdzisław Kręcina będzie nadal pracować w związku, ale w innym charakterze, odpowiedział, że nie i że "ma dwa tygodnie na uporządkowanie dokumentów". Pytany o powody zdymisjonowania swego najbliższego współpracownika Lato zaznaczył, że Kręcinie nie postawiono żadnych zarzutów, a jego "winą" jest to, że "nierozważnie rozmawiał z pewnym panem".