Lechia kończy rok trzema meczami na własnym boisku, a że w Gdańsku jest w tym sezonie najwyższa frekwencja w ekstraklasie – piłkarze liczą na kibiców. Nowy trener Rafał Ulatowski po premierowej porażce w Warszawie z Legią robił dobrą minę do złej gry, ale po tygodniu jego drużyna już zasłużenie pokonała Ruch Chorzów 1:0.
Lechia przez całą rundę strzeliła tylko siedem goli – najmniej w ekstraklasie. Na mecz z Polonią do gry wraca Ivans Lukjanovs, który co prawda strzela rzadko, ale świetnie współpracuje z Razackiem Traore. Piłkarz z Wybrzeża Kości Słoniowej w poprzednim sezonie zdobył 12 bramek, latem nie pozwolono mu odejść do innego klubu, a w obecnych rozgrywkach jeszcze ani razu nie pokonał bramkarza rywali. W meczu z Ruchem grał jednak tak, jakby wróciła mu motywacja.
– Lechia nie przegrała jeszcze meczu u siebie. Ale nie ma tam w składzie wirtuozów – mówi kapitan Polonii Łukasz Trałka, który trzy lata temu grał w klubie z Gdańska.
Polonia do lidera traci sześć punktów, zwycięstwo może pozwolić na spokojną zimę. Józef Wojciechowski ostatnio zmienił co prawda plany, mówiąc, że ucieszy go miejsce w pierwszej czwórce, ale plotka o tym, że chce przenieść kapitał nad morze i zainwestować w Lechię – mimo kolejnych dementi Andrzeja Kuchara – jest ciągle żywa. Piłkarze Polonii powinni wygrać, by Wojciechowski nie zakochał się nagle w pięknym stadionie i perspektywach, jakie rysują się przed Lechią.
W Poznaniu akcja kibiców pod hasłem „Zwalniamy Bakera" nie przyniosła skutku. Zarząd klubu wydał komunikat ignorujący białe chusteczki na trybunach. – Ostatnie wyniki zatarły dobre wrażenie z początku sezonu, ale nie możemy za wszystko obwiniać trenera. Zwolnić go oznaczałoby zaczynać wszystko od początku. Czas na ocenę jego pracy przyjdzie zimą – mówi dyrektor sportowy Lecha Andrzej Dawidziuk.