Wisła zagra z klubem, który podnosi się po kryzysie

Wisła w Lidze Europy zagra 16 lutego w Krakowie z klubem, który uczy się, jak nie żyć na kredyt

Publikacja: 08.02.2012 01:49

Mohamed Tchite porozumiał się z klubem i zostaje w Standardzie

Mohamed Tchite porozumiał się z klubem i zostaje w Standardzie

Foto: EPA

Dom Stana Valckxa, holenderskiego dyrektora sportowego Wisły Kraków, leży sto kilometrów od Liege. Valckx na meczach Standardu bywa kilka razy w sezonie, wie o tej drużynie dużo i jeszcze w grudniu przestrzegał przed zbytnim optymizmem.

Dyrektor Standardu Jacques-Francois de Sart o Wiśle wie tylko, że to klub z polskiej ligi. – Z całym szacunkiem, ale to my przejdziemy do następnej rundy – mówił.

Kibicować Standardowi nie jest łatwo, bo najczęściej ogląda plecy Anderlechtu Bruksela i Clubu Brugge. Niby razem z tymi klubami tworzy wielką trójkę belgijskiej ligi, ale mistrzostwo zdobywa od święta. Ostatnie triumfy (2008 i 2009) przerwały okres suszy, która trwała od 1983 roku. Sukcesy te były jednak ponad stan, klub wydawał pieniądze, nie patrząc, ile zostało w portfelu. Przeciętnie tracił jedenaście milionów euro na sezon, ale ciągle wzmacniał skład, licząc na Ligę Mistrzów. W Belgii Standard nazywano zamkiem budowanym na piasku, klub po raz pierwszy przyznał się do problemów z finansami, gdy odpadł w kwalifikacjach Ligi Mistrzów w 2008 roku.

Wtedy nikt jednak nie myślał o zaciskaniu pasa. Sprowadzono kolejnych zawodników, którzy jak na belgijskie standardy byli gwiazdami. Drużyna awansowała do Ligi Mistrzów i po zajęciu trzeciego miejsca w grupie doszła do ćwierćfinału Ligi Europy. Te rozgrywki nie dają jednak pieniędzy i klub musiał zmienić właściciela.

Prezes Margarita Louis-Dreyfus sprzedała swoje akcje. Za 43 miliony euro kupił je Roland Duchatelet. To jeden z najbogatszych Belgów, którego majątek szacuje się na 500 milionów euro, w lipcu ubiegłego roku skończyła się jego kadencja w Senacie i w ramach pocieszenia zainwestował w Standard. Futbol kocha od dawna, ale traktuje go jak dobry biznes. Jego żona ciągle rządzi w pierwszoligowym klubie Sint-Truiden, a syn Roderick jest właścicielem Ujpestu Budapeszt. To właśnie on jesienią ubiegłego roku zrezygnował z usług Leo Beenhakkera jako dyrektora sportowego klubu.

Standard z bogactwa Duchateletów nie bierze jednak garściami. Nowy właściciel zapowiedział cięcia, chce, by klub był samowystarczalny. Zrobił też porządki w kadrach.

Margarita Louis-Dreyfus – wdowa po Robercie, byłym właścicielu Olympique Marsylia znanym z kupowania meczów i skazanym później na więzienie, w Belgii otoczyła się starymi znajomymi.

Dyrektorem sportowym za jej kadencji był Lucien D'Onofrio – były agent Zinedine'a Zidane'a i współpracownik Dreyfusa w Olympique, który za działalność w Marsylii także pół roku spędził za kratami. Jedną z pierwszych decyzji Duchateleta było zwolnienie D'Onofrio, drugą – sprzedaż najlepszych zawodników.

Axel Witsel (w Polsce zwany rzeźnikiem za brutalny faul na Marcinie Wasilewskim) trafił do Benfiki, Steven Defour do Porto, a Mehdi Carcela do Anży Machaczkała. Klub zarobił swoje, ale sprzedaż piłkarzy odbiła się na wynikach.

W momencie losowania par 1/16 finału Ligi Europejskiej Standard przeżywał kryzys, był na szóstym miejscu w tabeli. W pięciu tegorocznych meczach wywalczył jednak 13 punktów i już jest czwarty (traci do Anderlechtu dziewięć punktów). Drugi w tabeli Gent ma nad nim tylko dwa punkty przewagi.

Zimą ze Standardu odeszło siedmiu zawodników, przyszło trzech. Za wzmocnienia klub nie zapłacił nawet centa, nazwiska nie rzucają na kolana – w Liege pojawili się Nigeryjczyk Imoh Ezekiel, Islandczyk Birkir Bjarnason i napastnik z Togo Serge Gapke. Najważniejszą informacją dla kibiców jest jednak porozumienie na linii klub – Mohamed Tchite. Wyceniany na pięć milionów euro napastnik z Burundi, który kiedyś walczył z Ebim Smolarkiem o miejsce w składzie Racingu Santander, chciał zimą odejść z klubu i zanosiło się na konflikt, bo jego Standard akurat nie chciał się pozbywać. Ostatecznie Tchite został w Liege do końca sezonu, odszedł za to inny napastnik – Mbaye Leye.

Przeciwko Wiśle nie zagra kapitan i największa gwiazda drużyny Jelle van Damme, który w grudniu przeszedł operację kolana i przez trzy miesiące nie będzie trenował. Do Krakowa nie przyleci też Nacho Gonzalez – Urugwajczyk, grający wcześniej w Monaco, Valencii i Newcastle, w jednym ze styczniowych meczów uszkodził łąkotkę.

Była obawa, że kontuzja kciuka zatrzyma też bramkarza Sinata Bolata, ale trzeci bramkarz tureckiej kadry szybko wrócił do zdrowia.

Wisła pierwszy mecz ze Standardem rozegra na własnym stadionie. Rewanż 23 lutego.

Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum