Korespondencja z Rzymu
„Zatruty remis" – napisała niedzielna „Gazzetta dello Sport" o meczu ochrzczonym „derbami Italii" i transmitowanym przez 160 stacji telewizyjnych z całego świata. Wiele gazet w sobotę wydało poświęcone spotkaniu dodatki specjalne.
Feralny incydent zdarzył się w 25. minucie. Sulley Muntari strzelił z bliska głową, a Gianluigi Buffon wygarnął piłkę będącą już głęboko w bramce, ale ani asystent na linii, ani arbiter Paolo Tagliavento nie zareagowali. Milan powinien prowadzić 2:0, bo 11 minut wcześniej mocno strzelił Antonio Nocerino, a piłka otarła się o Andreę Barzagliego, zmieniła lot i wylądowała w bramce Juventusu.
Milan, w którym z powodu dyskwalifikacji nie wystąpił Zlatan Ibrahimović, a Kevina-Prince'a Boatenga wykluczyła kontuzja, przez 65 minut dyktował warunki gry, szalał najlepszy na boisku Robinho, ale pod koniec mediolańczycy opadli z sił i wyrównał Alessandro Matri.
To był czarny dzień arbitrów, którzy temu samemu piłkarzowi nie uznali prawidłowej bramki, odgwizdując spalonego. Co więcej, nie dostrzegli, że Philippe Mexes sójką w bok znokautował Marco Borriello. Kibice Milanu skandowali pod adresem adwersarzy „Umiecie tylko kraść!". Dyrektor sportowy Milanu Adriano Galliani w przerwie zrobił awanturę prezesowi Juventusu Andrei Agnellemu, a potem trenerowi Juve Antonio Contemu. Ten ostatni się odgryzł: „Jesteście futbolową mafią". Po meczu przepychali się i wyzywali piłkarze. Eksperci na ogół zgadzają się, że sędziowie haniebnie wypaczyli wynik. Są przekonani, że Milan, prowadząc 2:0, nie dałby wyrwać sobie zwycięstwa.