Podwójna zdrada kapitana Bari

Andrea Masiello za łapówkę strzelił samobójczego gola i dziś w depresji siedzi w więzieniu

Publikacja: 04.04.2012 03:22

Podwójna zdrada kapitana Bari

Foto: AP

15 maja 2011 r. w przedostatniej kolejce sezonu skazane na degradację do Serie B Bari grało u siebie z Lecce, które od strefy spadkowej dzieliły  dwa punkty. Na 11 minut przed końcem spotkania przy stanie 0:1 Masiello niegroźne dośrodkowanie skierował do własnej bramki.

Przyznał w śledztwie, że zrobił to, by zapewnić gościom zwycięstwo i uratować Lecce przed spadkiem. Za ustawienie spotkania zgarnął 50 tys. euro, a dwóch jego niezwiązanych ze sportem kolegów po 100 tys. euro. Twierdzi, że propozycję korupcyjną i pieniądze otrzymał od wysłannika klubu Lecce.

Wszyscy trzej od poniedziałku siedzą za kratkami w Bari. 26-letni Masiello (w tym sezonie piłkarz Atalanty) przebywa pod stałą obserwacją w więziennym ambulatorium. Psycholog obawia się, że pogrążony w depresji piłkarz mógłby sobie zrobić coś złego, natomiast dyrekcja zakładu karnego otrzymała sygnały, że chcą go zadźgać współwięźniowie kibice.

Masiello dopuścił się bowiem podwójnej zdrady. Nie dość, że sprzedał mecz, to w dodatku Lecce. A pojedynki Bari – Lecce to derby Apulii. Fani obu drużyn nienawidzą się  i tym spotkaniom towarzyszą równie złe emocje jak derbom Rzymu, Mediolanu czy Sycylii.

Co więcej, kibice Bari czują się jak niecnie zdradzona kochanka. Masiello był kapitanem, stoperem i sztandarowym piłkarzem zespołu, który trener Antonio Conte w 2009 r. wprowadził do Serie A. W następnym sezonie klub, wówczas zdaniem fachowców pierwszy kandydat do spadku, zajął rewelacyjne dziesiąte miejsce. Masiello był w Bari hołubiony i darzony miłością nie mniejszą niż Francesco Totti w Rzymie. Nawet wtedy, gdy klub w zeszłym fatalnym sezonie spadał nieuchronnie do Serie B.

Rozczarowanie i zaskoczenie jest w mieście tym większe, że elokwentny Masiello, przykładny mąż i ojciec, nigdy nie był zamieszany w żaden skandal, a na treningi przychodził pierwszy i wychodził ostatni. Miał też talent. Grał w młodzieżówce Juventusu i Włoch, a trener Fabio Capello powiedział wtedy, że to biały Lilian Thuram. Teraz czeka go dożywotnia dyskwalifikacja, a może nawet więzienie.

Prokurator Antonio Laudati jest w posiadaniu niezbitych dowodów, że Masiello sprzedawaniem meczów zajmował się od 2010 r., a pomagało mu co najmniej ośmiu przesłuchiwanych obecnie piłkarzy, głównie związanych z Bari, choć dziś grających w innych klubach, na ogół w Serie B. W skandal zamieszani są również Sergio Bernardo Almiron (Catania), Jean Francois Gillet (Bologna), Leonardo Bonnuci i Simone Pepe (obaj Juventus), ponieważ nie powiadomili władz o korupcyjnych propozycjach. Laudati twierdzi, że chodzi na pewno o pięć ustawionych meczów z udziałem Bari, ale lista podejrzanych spotkań i osób jest o wiele dłuższa.

Śledczy mówią o korupcyjnej "metodzie Masiello". Polega ona na tym, że niektóre drużyny, praktycznie zdegradowane lub usadowione wygodnie w środku tabeli bez nadziei na udział w europejskich pucharach, na wiosnę rozpoczynają handel meczami. Chętnych jest wielu, jak choćby zagrożeni spadkiem konkurenci, ale przede wszystkim chodzi o syndykaty hazardzistów (w dobie Internetu można się założyć o wszystko i wszędzie).

Jak zeznał Gillet, pod koniec ubiegłego sezonu, gdy Bari było już matematycznie w Serie B, szefowie klubu kibica, grożąc przemocą, żądali od drużyny przegrania kilku meczów, bo na taki właśnie wynik postawili spore pieniądze. Prokuratura jest pewna, że w procederze biorą udział również organizacje mafijne, bo hazard to znakomita okazja do wyprania brudnych pieniędzy.

W sumie od lipca 2011, gdy wybuchł skandal ze sprzedawaniem meczów międzynarodowemu gangowi hazardzistów, aresztowano 35 czynnych lub byłych piłkarzy, w tym megagwiazdę włoskiego futbolu Beppe Signoriego i snajpera Atalanty Cristiano Doniego.

15 maja 2011 r. w przedostatniej kolejce sezonu skazane na degradację do Serie B Bari grało u siebie z Lecce, które od strefy spadkowej dzieliły  dwa punkty. Na 11 minut przed końcem spotkania przy stanie 0:1 Masiello niegroźne dośrodkowanie skierował do własnej bramki.

Przyznał w śledztwie, że zrobił to, by zapewnić gościom zwycięstwo i uratować Lecce przed spadkiem. Za ustawienie spotkania zgarnął 50 tys. euro, a dwóch jego niezwiązanych ze sportem kolegów po 100 tys. euro. Twierdzi, że propozycję korupcyjną i pieniądze otrzymał od wysłannika klubu Lecce.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Piłka nożna
Gareth Southgate też chętny. Zagraniczni trenerzy wysyłają CV do PZPN
Piłka nożna
Nowy selekcjoner reprezentacji Polski. Do PZPN zgłosił się nawet Miroslav Klose
Piłka nożna
Dyrektor Orlenu dla "Rzeczpospolitej": Nie komentujemy wydarzeń w PZPN
Piłka nożna
Drzwi na mundial szeroko otwarte. Zagrają nawet Jordania i Uzbekistan
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Piłka nożna
Kto nowym selekcjonerem reprezentacji Polski? Karuzela zaczyna się kręcić