– Wy w Warszawie mówicie, że jak Ruch nie ma pieniędzy, to nie powinien grać w europejskich pucharach. Nie macie racji. Ruch może grać w Europie, bo ma dobrych piłkarzy – powtarza trener Waldemar Fornalik.
Kibice Ruchu przed każdym meczem machają transparentem „Waldek King", a powinni postawić trenerowi pomnik. Kiedy tylko osiągnie sukces, klub informuje go, że musi sprzedać wszystkie oszlifowane diamenty, żeby przetrwać. Fornalik zaczyna od początku i po jakimś czasie jego drużyna znowu wygrywa.
Kilka tygodni temu przedłużył kontrakt z Ruchem, mówi, że na innych zasadach. Pytał o sponsora i dostał mocny Węglokoks, pytał o sprzedaż zawodników i dowiedział się, że teraz to on będzie odpowiadał za to, kto ma na Cichą przyjść, a kto może zostać sprzedany z zyskiem.
Ruch uciera nosa tym, którzy budując nowe i wielkie stadiony, pomyśleli, że to wystarczy do zdobycia świata. Śląsk, Legia, Wisła i Lech bezsilnie patrzą, jak ogrywa ich drużyna niedoceniana, występująca na stadionie pamiętającym ponure czasy, który brzydko wygląda nawet w telewizji.
Fornalik przed meczem z Legią ma jednak problem. Za żółte kartki nie zagra Arkadiusz Piech – piłkarz, któremu przygląda się Franciszek Smuda. Kontuzja wykluczyła także Żeljko Djokovicia – ważnego obrońcę.