Wróg publiczny

Październikowy zjazd PZPN będzie testem dla delegatów, czy naprawdę zależy im na zmianach i rozwoju futbolu. Wiele wskazuje, że nie zależy

Aktualizacja: 29.08.2012 03:42 Publikacja: 28.08.2012 20:41

Wróg publiczny

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

PZPN to dojna krowa, samonapędzający się organizm, zarabiający pieniądze niezależnie od poziomu gry reprezentacji. W powszechnym odczuciu jest to organizacja skorumpowanych działaczy, niejednokrotnie związanych z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa.

Jest w tym wiele racji. W 12 na 16 wojewódzkich związków piłki nożnej wybrano tych samych prezesów. Niektórzy zajmują swoje stanowiska od kilku kadencji. Wśród delegatów na zjazd znajdą się osoby, łączone z korupcją, z agenturalną przeszłością. Tacy, którzy walczą o władzę, aby pilnować interesów swoich klubów, okręgów, wyjechać z reprezentacją za granicę, udawać pana w Sheratonie, pić darmową wódkę. Dla nich Grzegorz Lato jest idealnym prezesem. Swój chłop, ludzki pan, po co takiego zmieniać? Żeby zmiany poszły w dół i pozbawiły przywilejów?

Siła prezesa polega też na słabości jego dotychczasowych konkurentów. Kazimierz Greń, który skutecznie przeprowadzoną kampanią wyborczą doprowadził Latę do prezesury, jest całkowicie niewiarygodny jako jego adwersarz. Już nawet w okręgu podkarpackim, gdzie jest prezesem, zawiązała się przeciw niemu koalicja małych klubów.

W tej sytuacji wysunięty przez Grenia jako kandydat na szefa PZPN Mieczysław Golba nie ma najmniejszych szans. To działacz nieznany, a fakt, że jest posłem Solidarnej Polski, może być dodatkową przeszkodą.

Kolejny kandydat Ryszard Czarnecki znany jest natomiast na prawie wszystkich stadionach, ale jego starania o prezesurę traktowane są jak walka o łup. Zaszkodził sobie także w ostatnich dniach, kiedy rzucił księżycowy pomysł, aby prezes PZPN wybierany był w głosowaniu powszechnym, przez kibiców.

To było równie nieroztropne posunięcie jak to, co kilka lat temu zrobił Zbigniew Boniek. Starając się o stanowisko prezesa, napomknął coś w swoim programie wyborczym o rewolucyjnych zmianach, wśród których była likwidacja okręgowych związków piłki nożnej. W odwecie delegaci tych związków go skreślili.

Myślenie o Bońku lub jakimś polityku, który przyciągnie do piłki sponsorów, to mrzonki. Wymieniany w tym kontekście Andrzej Olechowski miałby problem z zebraniem 15 głosów poparcia, które są konieczne, by stać się kandydatem na prezesa. Boniek ma mnóstwo zdrowego rozsądku i za grosz umiejętności dyplomatycznych. Poza tym środowisko swoje wie. Bońka łączy się z Grzegorzem Schetyną, Wrocławiem, Polsatem, a ta opcja nie ma wielu zwolenników.

Poważnym kandydatem mógłby być mecenas Jacek Masiota z Poznania. Członek zarządu, który wzorowo pod względem prawnym przeprowadził przekształcenie umoczonej w korupcję (i Fryzjera) Amiki Wronki w dziewiczego Lecha Poznań. Masiota był jedynym członkiem zarządu, który na jednym z ostatnich zjazdów otrzymał stuprocentowe wotum zaufania delegatów.

Sytuację poważnie zmieniła dopiero wtorkowa deklaracja Romana Koseckiego. To jest najpoważniejszy z przeciwników Laty, mogący w dodatku zgromadzić wokół siebie realną, a nie kabaretową opozycję wobec obecnego prezesa PZPN. Kosecki ma też zdolności koalicyjne. Jeśli starczy mu czasu na kampanię wyborczą, ma szansę na zwycięstwo.

W PRL przez dziesięciolecia wszystkie związki sportowe obsadzane były z partyjnego klucza, co automatycznie nastawiało nas do nich sceptycznie, żeby nie powiedzieć: niechętnie. Ale częściej była to obojętność, bo ważniejsze znaczenie miały bramki Gerarda Cieślika, Włodzimierza Lubańskiego, Zbigniewa Bońka. Czego można było zazdrościć działaczom piłkarskim? Wyjazdu do NRD, Czechosłowacji czy nawet Paryża? Zaoszczędzonych kilku dolarów z diety?

To wszystko zaczęło się zmieniać w latach 90. Najpierw została sprywatyzowana reprezentacja olimpijska, która na igrzyskach w Barcelonie zdobyła srebrny medal. Utworzono wtedy państwo w państwie, zresztą przy akceptacji władz PZPN. W fundacji olimpijskiej znaleźli się ludzie o różnych rodowodach. Od prezesa PZPN Kazimierza Górskiego przez Zbigniewa Niemczyckiego, Andrzeja Grajewskiego, po niemieckich biznesmenów i księdza Henryka Jankowskiego. To już był opłacalny interes. Reklamy, prawa telewizyjne, transfery zawodników na Zachód.

Kończyła się era działaczy społecznych, zaczynała się walka, zapoczątkowana buńczucznymi oświadczeniami pijanych olimpijczyków, wracających z Barcelony, z medalami na szyjach i wolą opanowania PZPN. Przewodził im trener Janusz Wójcik, który jak mało kto lekceważył dobre obyczaje i zasady etyczne, ale dla wielu był człowiekiem sukcesu i wzorem do naśladowania.

Rok później, kiedy związek odebrał Legii tytuł mistrza Polski zdobyty w okolicznościach podejrzanych, stał się wrogiem publicznym. Od tamtej pory śpiewa się na trybunach popularny refren, oddający stosunek kibiców do PZPN.

Ta sytuacja stała się okazją dla polityków. Pierwszy wykorzystał ją minister sportu Jacek Dębski, wprowadzając do PZPN kuratora pod pretekstem nieprawidłowości finansowych. Miał wtedy poparcie niemal całego kraju jako samotny rycerz, walczący z pezetpeenowską ciemnotą i prywatą. To miał być kapitał polityczny dający Dębskiemu miejsce w Sejmie. Kontrola w PZPN niczego nie znalazła, a ministra pogrążyły inne błędy.

Ale czarny wizerunek pozostał i od tamtej pory skrót PZPN kojarzy się jeszcze gorzej niż PZPR nawet tym, którzy dawnych czasów nie pamiętają. Czy to się szybko zmieni? Raczej nie.

PZPN to dojna krowa, samonapędzający się organizm, zarabiający pieniądze niezależnie od poziomu gry reprezentacji. W powszechnym odczuciu jest to organizacja skorumpowanych działaczy, niejednokrotnie związanych z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa.

Jest w tym wiele racji. W 12 na 16 wojewódzkich związków piłki nożnej wybrano tych samych prezesów. Niektórzy zajmują swoje stanowiska od kilku kadencji. Wśród delegatów na zjazd znajdą się osoby, łączone z korupcją, z agenturalną przeszłością. Tacy, którzy walczą o władzę, aby pilnować interesów swoich klubów, okręgów, wyjechać z reprezentacją za granicę, udawać pana w Sheratonie, pić darmową wódkę. Dla nich Grzegorz Lato jest idealnym prezesem. Swój chłop, ludzki pan, po co takiego zmieniać? Żeby zmiany poszły w dół i pozbawiły przywilejów?

Pozostało 84% artykułu
Piłka nożna
Co czeka Jagiellonię i Legię w Lidze Konferencji? Tabela po 5. kolejce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Koniec wspaniałej passy Legii w Lidze Konferencji. Co z awansem do 1/8 finału?
Piłka nożna
Bezwzględna Barcelona. Niespodziewany bohater meczu w Dortmundzie
Piłka nożna
Arabia Saudyjska organizatorem mundialu. Kosztowna zabawa na pustyni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Borussia Dortmund - Barcelona. Robert Lewandowski przyjeżdża do Łukasza Piszczka