Reklama
Rozwiń

Szaleństwo w Madrycie, Real z Superpucharem

Barcelona pokonana, nawet Leo Messi nie pomógł. Real wygrał 2:1. Dowodził Pepe, strzelali Higuain i Cristiano Ronaldo

Publikacja: 30.08.2012 02:39

Szaleństwo w Madrycie, Real z Superpucharem

Foto: AFP

To już drugie z rzędu trofeum, które Real wyrywa Barcelonie. Jose Mourinho wreszcie się doczekał zwycięstwa nad swoim ulubionym wrogiem na Santiago Bernabeu. I to jakiego zwycięstwa: Real straty z pierwszego meczu odrobił, nim minął kwadrans, niedługo później strzelił drugiego gola i zanosiło się, że Barcę zetrze na proch, jak kiedyś ona starła jego, gdy w pierwszym Gran Derbi Mourinho wygrywała tutaj 5:0.

Wynik nic nie mówi o przewadze Realu. Sam Gonzalo Higuain miał pięć znakomitych szans, ale trafiał albo w Victora Valdesa, albo – jak w końcówce – w słupek. Gola mógł strzelić debiutujący Luka Modrić, wprowadzony na ostatnie minuty. A bramka Pepe na 3:0 nie została uznana, Portugalczyk popchnął wcześniej Javiera Mascherano. Barcelona od 28. minuty grała w dziesięciu, bo Adriano źle trafił w piłkę, próbując ją wybić spod nóg Cristiano Ronaldo, i potem zostało mu już tylko złapanie Portugalczyka wpół, by nie znalazł się sam przed Valdesem.

Rewanż wyglądał jak lustrzane odbicie pierwszego meczu: wtedy słaba była pierwsza połowa, a druga znakomita, teraz na odwrót. Wtedy w letargu był Real, teraz Barcelona. I nawet blisko było tego, żeby Real wczoraj roztrwonił przewagę, jak Barca w pierwszym meczu, który powinna wygrać wyżej niż 3:2. Ale błędy piłkarzy Mourinho w drugiej połowie nie zostały ukarane.

Barcelona nowemu trenerowi Tito Vilanovie rozwinęła czerwony dywan, wygrywając trzy pierwsze mecze sezonu, ale teraz od znaków zapytania się zaroiło. Tuż przed meczem kontuzja wyeliminowała Daniego Alvesa, ale to żadne tłumaczenie. Real też stracił wczoraj Fabio Coentrao, zawieszonego na cztery mecze za wyzwanie sędziego w ligowym meczu.

Barcelona w pierwszej połowie grała jak w zwolnionym tempie, a jej obrona robiła niewytłumaczalne błędy. Gdy w 10. minucie Pepe podawał z własnej połowy do Higuaina, Javier Mascherano mógł wybić piłkę, ale w nią nie trafił. Gdy w 19. minucie Cristiano Ronaldo strzelał drugiego gola, znów po dalekim podaniu (tym razem Samiego Khediry), Gerard Pique pozwolił mu na wszystko. Adriano nie był w stanie dogonić żadnego rywala i na czerwoną kartkę dla niego zanosiło się już wcześniej. Zresztą Barcelona w dziesięciu grała lepiej niż w jedenastu. Ale też pomógł jej w tym Real, bo zamiast zadawać kolejne ciosy – zwolnił. Tak bardzo, jakby się prosił o nieszczęście.

Zabrakło do tego niewiele. Od kiedy Messi tuż przed przerwą pięknie strzelił z rzutu wolnego, każdy kolejny błąd Realu mógł oznaczać, że z Superpucharem jednak wyjedzie Barcelona. A błędów nie brakowało. W 62. minucie Barca zaatakowała jak Real, dalekimi podaniami i Iker Casillas musiał bronić w sytuacji sam na sam z Pedro. Potem jeszcze obrońca Jordi Alba ruszył do podania tak jak w finale mistrzostw Europy z Włochami, ale tym razem gola nie strzelił, bo Sergio Ramos go dogonił.

Piłkarze Barcy szybko zeszli do szatni, bez oglądania się na radość?Realu. Ledwo się sezon zaczął, a już wiadomo, że będzie iskrzyło.

—Paweł Wilkowicz

Superpuchar Hiszpanii

Real – Barcelona 2:1 (2:1)

Bramki - dla Realu: G. Higuain 10, Cristiano Ronaldo 19; dla Barcelony: L. Messi 45. Pierwszy mecz 2:3.

Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku