Zaciskanie pasa

Transmisje telewizyjne z meczów reprezentacji Polski są ważne nie tylko dla kibiców. Dla piłkarzy też

Publikacja: 05.09.2012 03:11

Trening Polaków w Gdańsku przed meczem z Czarnogórą

Trening Polaków w Gdańsku przed meczem z Czarnogórą

Foto: PAP, Adam Warżawa Adam Warżawa

Brak umowy z nadawcą w sprawie transmisji z piątkowego meczu Czarnogóra – Polska i kolejnych spotkań może spowodować krach na piłkarskiej giełdzie, a eliminacje do mundialu odbędą się w wersji dla ubogich.

Andrzej Placzyński, szef firmy SportFive, która ma prawa do wszystkich spotkań w kwalifikacjach mundialu 2014, mówi „Rz" wprost: – Do tej pory reprezentacja mieszkała w hotelach najwyższej klasy. Jeśli wpływy z pay-per-view nie będą satysfakcjonujące, będziemy musieli wszystko dokładnie policzyć i być może przenieść się do takich ośrodków, w jakich trenowali piłkarze w 1974 roku. Może będą lepiej grali.

Wpływy z pay-per-view są na razie trudne do oszacowania. Przez pierwsze dwa lata obowiązującego do 2020 roku kontraktu zyski SportFive i PZPN były większe od spodziewanych, ale teraz, jeśli bessa utrzymałaby się dłużej, już tak dobrze nie będzie.

Kadra ma podpisany kontrakt z hotelem Hyatt w Warszawie, ale na zgrupowanie przed meczami z Czarnogórą i Mołdawią wyjechała do Dworu Oliwskiego w Gdańsku. Podobno trener Waldemar Fornalik chciał uciec od zgiełku, jaki towarzyszy drużynie, gdy przebywa w stolicy, a sam hotel uznał za pechowy, bo kojarzy się z porażką na Euro. Hotel w Gdańsku jest droższy o 300 zł od osoby. Teraz takie rzeczy trzeba będzie brać pod uwagę.

Ciągle prowadzone są rozmowy z TVP, być może do wtorkowego meczu z Mołdawią umowa zostanie podpisana.  Ale SportFive tanio praw nie sprzeda, liczy zapewne na protesty kibiców, tak jak wtedy, gdy reprezentację Polski w eliminacjach do Euro 2000 pokazywała kodowana Wizja Sport.

Jeżeli TVP nie zgodzi się na warunki SportFive, a wpływy z oglądalności trzech pierwszych meczów w pay-per-view byłyby niskie, wątpliwe jest zorganizowanie grudniowego zgrupowania w Turcji, gdzie od kilku lat selekcjonerzy przyglądają się piłkarzom kadrowego zaplecza. Pod znakiem zapytania stanąłby nawet lutowy wyjazd do Hiszpanii lub Portugalii na dłużej niż trzy dni, czyli coś ponad jeden mecz w terminie FIFA. Takie ograniczenia na pewno utrudnią Fornalikowi zbudowanie drużyny.

– Wiadomo, że będziemy grać wszystkie mecze eliminacyjne. Umowa z telewizją nie ma na to wpływu. Trzeba będzie się jednak zastanowić przy negocjacjach z rywalami na mecze towarzyskie. Za dobrych trzeba więcej płacić – mówi „Rz" Konrad Paśniewski, dyrektor reprezentacji.

SportFive od kilku tygodni negocjuje z Urugwajem przyjazd na mecz towarzyski do Warszawy 17 listopada. Fornalik stwierdził, że więcej nauczy się od lepszych, dlatego szukanie rywali ogranicza się głównie do drużyn, które grały na naszym Euro. Podobno specjalnie nie mają ochoty na powrót do Polski. Tym najlepszym płaci się kilkaset tysięcy euro za przyjazd i pokrywa koszty.

Smuda pozostawił po sobie drużynę, na której Fornalik – chce czy nie – oprze także swoją reprezentację, zostawił też kukułcze jajo w postaci układu gier w eliminacjach mundialu. W listopadzie ubiegłego roku cieszył się, że negocjacje z przedstawicielami rywali przebiegły na tyle korzystnie, że nie trzeba było losować kolejności spotkań, tyle że Polska na losowaniu wyszłaby na pewno lepiej.

Fornalik ma rację, mówiąc o piątkowym meczu w Podgoricy jak o małym finale. Chciałby po nim oraz po tegorocznych spotkaniach z Mołdawią i Anglią na własnych boiskach pozostać w grze o Brazylię. Czasu na eksperymenty nie ma. Od razu trzeba grać na całego.

Następny mecz wyjazdowy Polacy zagrają w czerwcu przyszłego roku – z Mołdawią, a eliminacje zakończą trzema spotkaniami za granicą – z San Marino, Ukrainą i Anglią. Dobrze byłoby bronić przewagi, a nie rozpaczliwie szukać punktów.

– Ten terminarz to dzieło pana Smudy. Cieszył się, że jest taki, jak sobie wymarzył. Bez komentarza – mówi Placzyński.

Bez komentarza zostawia też sprawę rozgrywania meczu towarzyskiego z RPA na stadionie w Bydgoszczy w październiku. Podobno nie jest to jeszcze przesądzone, SportFive wysyła pisma do PZPN z prośbą o przeniesienie meczu do Warszawy.

Spotkania na lekkoatletycznym obiekcie nie da się sprzedać atrakcyjnie w telewizji, Bydgoszcz dostała mecz reprezentacji w podziękowaniu dla tamtejszego barona – Eugeniusza Nowaka. Rok temu poszedł on na rękę PZPN i zorganizował u siebie finał Pucharu Polski, którego nie chciało żadne inne miasto.

Mecz z RPA najlepiej byłoby sprzedać w pakiecie ze spotkaniem z Anglią w eliminacjach, które odbędzie się cztery dni później w Warszawie. Na Narodowym można by na nim zarobić, bo kibice przyszliby zobaczyć kadrę przed najważniejszym meczem jesieni, gdzie indziej zapewne przyniesie straty. Na razie PZPN pozostaje głuchy na prośby, decyzję przyznającą spotkanie Bydgoszczy podjął cały zarząd.

Jeżeli meczu z Mołdawią także nie będzie w TVP, o sens wydawania pieniędzy zapytają też sponsorzy reprezentacji, którym obiecano milionowe oglądalności spotkań, a dostać mogą w zamian góra kilkaset tysięcy.

Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Zamieszanie wokół finału Pucharu Króla. Dlaczego Real Madryt groził bojkotem?