Wisła tylko dla ambitnych

Wielkie kluby cieszą się z małych zwycięstw. Nikt nie zachwyca, wszyscy grają o przetrwanie

Publikacja: 24.09.2012 02:35

Rafał Boguski i Cwetan Genkow – radość po zwycięskim golu w meczu z Lechią Gdańsk

Rafał Boguski i Cwetan Genkow – radość po zwycięskim golu w meczu z Lechią Gdańsk

Foto: PAP

Sebastian Mila wrócił do gry. Po odcierpieniu kary czterech meczów zawieszenia za śpiewanie wulgarnych piosenek o Legii na wrocławskim rynku podczas mistrzowskiej fety Śląska Wrocław zagrał wczoraj pierwszy raz w tym sezonie. Przed meczem z GKS nie był Sebastianem, jakiego znamy: nie posypywał głowy popiołem, nie przepraszał, że żyje. Powiedział, że kara, jaką mu wymierzono, była za wysoka, a teraz postara się udowodnić, że zasługuje na powołanie do reprezentacji Polski.

- Startuję w wyścigu o Anglię – stwierdził, wiedząc, że kadra potrzebuje kogoś, kto potrafi grać za plecami Roberta Lewandowskiego. Wydaje się, że chce także skorzystać na zamieszaniu wokół Ludovica Obraniaka. Mila we Wrocławiu w pierwszej połowie bardzo chciał pokazać, jak brakowało mu piłki. Dwoił się i troił, biegał, strzelał, ale Śląsk zszedł do szatni na przerwę, przegrywając 0:1 po golu Tomasza Wróbla. To było pierwsze spotkanie na własnym stadionie trenera Stanislava Levyego. Levy zastąpił Oresta Lenczyka, ale nie zrobił wielkiej rewolucji. Podobno powiedział piłkarzom, że jego los zależy od nich, a taka deklaracja zrobiła na zawodnikach wrażenie. Na kibicach nie, na stadion we Wrocławiu przyszło 12 tysięcy ludzi, o 2 tysiące mniej niż na poprzednim spotkaniu.

Śląsk obudził się po przerwie, natychmiast odrobił straty po strzale głową Tomasza Jodłowca, a później zwycięskiego gola strzelił wprowadzony na boisko Łukasz Gikiewicz. Przy obu bramkach asystował Mila, w pierwszym przypadku dośrodkowując z rzutu wolnego. Jeśli w następnych meczach kapitan Śląska utrzyma formę, zmusi Waldemara Fornalika do powołania go na mecz eliminacji.

GKS pozostał jedyną drużyną, która w tym sezonie nie wywalczyła nawet punktu. Nad Bełchatowem ligowe słońce powoli już zachodzi.

Wisła nie wyschła

Szansy na zostanie nowym liderem nie wykorzystał Lech Poznań. Grał z Pogonią Szczecin, oddał 28 strzałów na bramkę przeciwnika, a ostatnie 20 minut w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Ediego. Nie dał rady. Dwa gole padły na początku pierwszej połowy – dla Lecha trafił Bartosz Ślusarski, dla Pogoni – Donald Djousse.

Później gospodarze przy rekordowej w tym sezonie 28-tysięcznej publiczności włączyli trzeci bieg, ale odbijali się jak od ściany. W 74. minucie na boisku pojawił się 40-letni Piotr Reiss, był blisko asysty, nie odstawał poziomem od młodszych kolegów. Lech, zamiast wyjść na pierwsze miejsce w tabeli, musi zadowolić się trzecim, ma tyle samo punktów co Legia, o jeden wyprzedza Śląsk Wrocław.

Dwa dni przed 40. urodzinami Michał Probierz znowu grał o posadę. Od początku sezonu w Wiśle pracuje z nożem na gardle, kiedy nie wygrywa, budzi ducha Franciszka Smudy, który ponoć z Bogusławem Cupiałem pozostaje na gorącej linii. W meczu z Lechią Probierz zrobił kilka zmian, posadził na ławce rezerwowych Ivicę Iljewa, a na trybunach Łukasza Gargułę. Wisła wygrała 1:0 po golu Cwetana Genkowa, a trener po meczu mówił, że wreszcie zobaczył drużynę w pełni zaangażowaną w mecz.

Dla Garguły zapowiadają się kolejne trudne miesiące w karierze. Od transferu z Bełchatowa nie wrócił do swojej wysokiej formy, teraz trafił na kolejnego trenera, który nie da mu miejsca w składzie za stare zasługi. Probierz po meczu chwalił Michała Czekaja i Gordana Bunozę za wyłączenie z gry Grzegorza Rasiaka. Ciepłe słowa usłyszeli też Michał Szewczyk, Rafał Boguski oraz Kew Jaliens, który został przesunięty na pozycję defensywnego pomocnika. Holendra w Wiśle nikt nie chciał, ciągle ma bardzo wysoki kontrakt, ale Probierz z każdym tygodniem ma o nim coraz lepsze zdanie.

Ruch się obudził

Podobny przebieg do meczu we Wrocławiu miało sobotnie spotkanie Ruchu z Zagłębiem. Obie drużyny po czterech kolejkach niespodziewanie spotkały się na dole tabeli. Wicemistrz Polski Ruch przegrał trzy pierwsze mecze i trenera Tomasza Fornalika zastąpił Jackiem Zielińskim, a Zagłębie – wiosną najlepsze w całej ekstraklasie – jesienią znowu przeżywa swój zmierzch.

Piłkarze w Chorzowie przystosowali się do otoczenia. Stadion jest w przebudowie, właściwie trwa jego reanimacja, trybuny są puste, a obraz w telewizji wygląda jak przekaz z lat 80. Zagłębie prowadziło do przerwy po golu Szymona Pawłowskiego, ale Ruch obudził się w drugiej połowie. Na oczach selekcjonera Waldemara Fornalika kolejnego gola w sezonie strzelił Arkadiusz Piech, a zwycięską bramkę zdobył Jakub Smektała. Czekał na nią od 2009 roku. Trener Zieliński mówił, że w szatni Ruchu wreszcie było radośnie, a Ruch właśnie zaczął się budzić.

5. kolejka

Korona Kielce – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:1 (1:0)

Bramki: dla Korony – M. Żewłakow (19), M. Korzym (55); dla Podbeskidzia – D. Chmiel (67). Żółte kartki: P. Golański, A. Lenartowski, T. Lisowski, V. Jovanović (Korona); D. Łatka, D. Chmiel, P. Malinowski (Podbeskidzie). Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń).

Widzów 6 100.

Legia Warszawa – Polonia Warszawa 1:1 (1:1)

Bramki: dla Legii – D. Ljuboja (33, karny); W. Dwaliszwili (29). Żółte kartki: Wł. Dwaliszwili, J. Isidoro, A. Pazio, A. Kokoszka (Polonia). Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 26 500.

Jagiellonia Białystok – Piast Gliwice 0:2 (0:1)

Bramki: T. Podgórski (41), M. Zganiacz (55). Żółte kartki: Ł. Tymiński (Jagiellonia); A. Klepczyński, M. Izvolt, P. Cicman (Piast). Czerwona kartka: E. Smolarek (90, Jagiellonia). Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów: 3000.

Ruch Chorzów – KGHM Zagłębie Lubin 2:1 (0:1).

Bramki: dla Ruchu – A. Piech (51), J. Smektała (73); dla Zagłębia – S. Pawłowski (31). Żółte kartki: I. Lewczuk, F. Starzyński (Ruch); A. Rakowski, C. Nhamoinesu (Zagłębie). Sędziował Paweł Pskit (Łódź). Widzów 3 500.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 1:0 (1:0)

Bramka: C. Genkow (16). Żółte kartki: Ł. Burliga, M. Melikson, G. Bunoza

(Wisła); J. Bieniuk (Lechia). Czerwona kartka: Ł. Burliga (90, Wisła). Sędziował Jarosław Rynkiewicz (Gorzów Wlkp.). Widzów 17 000.

Śląsk Wrocław – PGE GKS Bełchatów 2:1 (0:1)

Bramki: dla Śląska – T. Jodłowiec (47), Ł. Gikiewicz (71); dla GKS – T. Wróbel (44). Żółte kartki: R. Elsner (Śląsk); T. Wróbel (GKS). Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 12 800.

Lech Poznań – Pogoń Szczecin 1:1 (1:1)

Bramki: dla Lecha – B. Ślusarski (6); dla Pogoni – D. Djousse (10). Żółte kartki: B. Ślusarski, A. Tonew (Lech); Edi (Pogoń). Czerwona kartka Edi (69). Sędziował Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 28 100.

Mecz poniedziałkowy: Widzew Łódź – Górnik Zabrze

Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum