Sebastian Mila wrócił do gry. Po odcierpieniu kary czterech meczów zawieszenia za śpiewanie wulgarnych piosenek o Legii na wrocławskim rynku podczas mistrzowskiej fety Śląska Wrocław zagrał wczoraj pierwszy raz w tym sezonie. Przed meczem z GKS nie był Sebastianem, jakiego znamy: nie posypywał głowy popiołem, nie przepraszał, że żyje. Powiedział, że kara, jaką mu wymierzono, była za wysoka, a teraz postara się udowodnić, że zasługuje na powołanie do reprezentacji Polski.
- Startuję w wyścigu o Anglię – stwierdził, wiedząc, że kadra potrzebuje kogoś, kto potrafi grać za plecami Roberta Lewandowskiego. Wydaje się, że chce także skorzystać na zamieszaniu wokół Ludovica Obraniaka. Mila we Wrocławiu w pierwszej połowie bardzo chciał pokazać, jak brakowało mu piłki. Dwoił się i troił, biegał, strzelał, ale Śląsk zszedł do szatni na przerwę, przegrywając 0:1 po golu Tomasza Wróbla. To było pierwsze spotkanie na własnym stadionie trenera Stanislava Levyego. Levy zastąpił Oresta Lenczyka, ale nie zrobił wielkiej rewolucji. Podobno powiedział piłkarzom, że jego los zależy od nich, a taka deklaracja zrobiła na zawodnikach wrażenie. Na kibicach nie, na stadion we Wrocławiu przyszło 12 tysięcy ludzi, o 2 tysiące mniej niż na poprzednim spotkaniu.
Śląsk obudził się po przerwie, natychmiast odrobił straty po strzale głową Tomasza Jodłowca, a później zwycięskiego gola strzelił wprowadzony na boisko Łukasz Gikiewicz. Przy obu bramkach asystował Mila, w pierwszym przypadku dośrodkowując z rzutu wolnego. Jeśli w następnych meczach kapitan Śląska utrzyma formę, zmusi Waldemara Fornalika do powołania go na mecz eliminacji.
GKS pozostał jedyną drużyną, która w tym sezonie nie wywalczyła nawet punktu. Nad Bełchatowem ligowe słońce powoli już zachodzi.
Wisła nie wyschła
Szansy na zostanie nowym liderem nie wykorzystał Lech Poznań. Grał z Pogonią Szczecin, oddał 28 strzałów na bramkę przeciwnika, a ostatnie 20 minut w przewadze jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Ediego. Nie dał rady. Dwa gole padły na początku pierwszej połowy – dla Lecha trafił Bartosz Ślusarski, dla Pogoni – Donald Djousse.