Do Hamburga piłkarze Borussii jechali bez strachu. W styczniu wygrali tam 5:1, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski strzelili po dwie bramki, powtórka wydawała się bardzo prawdopodobna, bo rywale sezon zaczęli fatalnie: w trzech spotkaniach nie zdobyli choćby punktu.
Polskich goli jednak nie było, a asysty Lewandowskiego i Łukasza Piszczka (grali cały mecz, Błaszczykowski w drugiej połowie zmienił Sebastiana Kehla) przy trafieniach Ivana Perisicia nic nie dały. Trener Juergen Klopp wściekał się na swoich zawodników: że już w drugiej minucie nie upilnowali Koreańczyka Heung-Min Sona (strzelił też bramkę na 3: 1), że bez sensu wymieniali zbyt wiele krótkich podań i za późno rzucili się do ataku.
Do wyrównania ligowego rekordu HSV (36 meczów z rzędu bez porażki) zabrakło im pięciu spotkań, do prowadzącego w tabeli Bayernu, który w trzy minuty zapewnił sobie zwycięstwo nad Schalke (2:0), tracą już pięć punktów.
Eugen Polanski wrócił do składu Mainz po kontuzji kolana, zagrał 90 minut w meczu z Augsburgiem (2:0). Z urazem boisko opuścił przed przerwą Artur Sobiech, Hannover 96 przegrał w Hoffenheim 1:3.
W Liverpoolu uczczono pamięć 96 ofiar tragedii na Hillsborough, niedzielny mecz z Manchesterem United był pierwszym na stadionie Anfield od czasu ujawnienia raportu na temat tego wydarzenia sprzed 23 lat. Była minuta ciszy, w powietrze wypuszczono 96 czerwonych balonów symbolizujących zmarłych kibiców Liverpoolu, na trybunach utworzono z kartonów napisy „Sprawiedliwość", „Prawda" i liczbę „96", a Patrice Evra i Luis Suarez, bohaterowie jednego z rasistowskich skandali w poprzednim sezonie, podali sobie ręce.