Borussia zatrzymana

Mistrzowie Niemiec przegrali pierwszy mecz od roku, w Hamburgu 2:3. Na Anfield Manchester United pokonał Liverpool 2:1

Publikacja: 24.09.2012 03:02

Marcel Schmelzer (z prawej), jeden z winnych porażki Borussii

Marcel Schmelzer (z prawej), jeden z winnych porażki Borussii

Foto: AFP

Do Hamburga piłkarze Borussii jechali bez strachu. W styczniu wygrali tam 5:1, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski strzelili po dwie bramki, powtórka wydawała się bardzo prawdopodobna, bo rywale sezon zaczęli fatalnie: w trzech spotkaniach nie zdobyli choćby punktu.

Polskich goli jednak nie było, a asysty Lewandowskiego i Łukasza Piszczka (grali cały mecz, Błaszczykowski w drugiej połowie zmienił Sebastiana Kehla) przy trafieniach Ivana Perisicia nic nie dały. Trener Juergen Klopp wściekał się na swoich zawodników: że już w drugiej minucie nie upilnowali Koreańczyka Heung-Min Sona (strzelił też bramkę na 3: 1), że bez sensu wymieniali zbyt wiele krótkich podań i za późno rzucili się do ataku.

Do wyrównania ligowego rekordu HSV (36 meczów z rzędu bez porażki) zabrakło im pięciu spotkań, do prowadzącego w tabeli Bayernu, który w trzy minuty zapewnił sobie zwycięstwo nad Schalke (2:0), tracą już pięć punktów.

Eugen Polanski wrócił do składu Mainz po kontuzji kolana, zagrał 90 minut w meczu z Augsburgiem (2:0). Z urazem boisko opuścił przed przerwą Artur Sobiech, Hannover 96 przegrał w Hoffenheim 1:3.

W Liverpoolu uczczono pamięć 96 ofiar tragedii na Hillsborough, niedzielny mecz z Manchesterem United był pierwszym na stadionie Anfield od czasu ujawnienia raportu na temat tego wydarzenia sprzed 23 lat. Była minuta ciszy, w powietrze wypuszczono 96 czerwonych balonów symbolizujących zmarłych kibiców Liverpoolu, na trybunach utworzono z kartonów napisy „Sprawiedliwość", „Prawda" i liczbę „96", a Patrice Evra i Luis Suarez, bohaterowie jednego z rasistowskich skandali w poprzednim sezonie, podali sobie ręce.

Atmosferę popsuła czerwona kartka dla Jonjo Shelveya. Osłabiony Liverpool potrafił jednak zdobyć bramkę – objął prowadzenie po strzale z woleja Stevena Gerrarda (jego kuzyn był najmłodszą ofiarą Hillsborough, miał wówczas 10 lat). Wyrównał chwilę później Rafael da Silva, a pierwsze od pięciu lat zwycięstwo na Anfield dał United Robin van Persie, wykorzystując rzut karny za wątpliwy faul Glena Johnsona na Antonio Valencii.

Arsenal bez kontuzjowanego Wojciecha Szczęsnego zremisował na wyjeździe z Manchesterem City 1:1. Vito Mannone popełnił błąd przy bramce Joleona Lescotta – nie sięgnął piłki po dośrodkowaniu.

Roberto Di Matteo wygrał z Chelsea Ligę Mistrzów, wprowadził ją na szczyt Premiership, ale cały czas żyje w stresie. Po meczu LM z Juventusem (2:2), w którym Chelsea wypuściła zwycięstwo, wizytę w ośrodku treningowym złożył Roman Abramowicz. Właściciel przeprowadził rozmowę motywacyjną, w sobotę Chelsea jako pierwsza w tym sezonie pokonała Stoke (1:0), ale trzy punkty zapewnił jej dopiero pięć minut przed końcem gol Ashleya Cole'a.

– Nie da się zastąpić Didiera Drogby – twierdzi Jose Mourinho, wiążący swoją przyszłość z Anglią. – Po Realu wracam na Wyspy – zapowiedział. Real w momencie zamykania tego wydania gazety grał z Rayo Vallecano. Barcelona w sobotę cierpiała w meczu z Granadą (2:0). Zbawił ją dopiero Xavi. Wszedł na boisko w drugiej połowie, trzy minuty przed końcem uderzył z linii pola karnego, piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do bramki. W doliczonym czasie samobójczego gola po zagraniu Leo Messiego strzelił Borja Gomez.

W Betisie zadebiutował Damien Perquis. Pod koniec pierwszej połowy spotkania z Espanyolem zmienił kontuzjowanego strzelca jedynej bramki Paulao. Dariusz Dudka siedział na ławce, gdy jego nowi koledzy z Levante pokonywali Real Sociedad (2:1). Liderem ligi hiszpańskiej z kompletem punktów jest Barcelona.

We Włoszech wszystkie cztery mecze wygrał Juventus. Po zwycięstwie nad Chievo (2:0) na ustach wszystkich znów był Fabio Quagliarella. W środę uratował remis na Stamford Bridge, teraz zdobył obydwa gole.

Źle się dzieje na San Siro. Nad głową Massimiliano Allegriego wisi gilotyna. Wczoraj Milan przegrał już trzeci mecz w tym sezonie, na wyjeździe z Udinese 1:2.

Kamil Glik spotkanie z Sampdorią mógłby zaliczyć do udanych, gdyby pięć minut przed końcem nie sfaulował w polu karnym rywala. Torino straciło bramkę, zremisowało 1:1, bo kwadrans wcześniej też wykorzystało jedenastkę.

Grzegorz Krychowiak (Reims) rozegrał cały mecz z Nancy (2:0), a Ludovic Obraniak (Bordeaux) z Ajaccio (2:2).

Do Hamburga piłkarze Borussii jechali bez strachu. W styczniu wygrali tam 5:1, Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski strzelili po dwie bramki, powtórka wydawała się bardzo prawdopodobna, bo rywale sezon zaczęli fatalnie: w trzech spotkaniach nie zdobyli choćby punktu.

Polskich goli jednak nie było, a asysty Lewandowskiego i Łukasza Piszczka (grali cały mecz, Błaszczykowski w drugiej połowie zmienił Sebastiana Kehla) przy trafieniach Ivana Perisicia nic nie dały. Trener Juergen Klopp wściekał się na swoich zawodników: że już w drugiej minucie nie upilnowali Koreańczyka Heung-Min Sona (strzelił też bramkę na 3: 1), że bez sensu wymieniali zbyt wiele krótkich podań i za późno rzucili się do ataku.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Sukces kobiecej reprezentacji, porażka męskiej. Rok 2024 w polskim futbolu
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay