Na mistrzostwach świata nie grał. Górnik dotarł do finału rozgrywek o Puchar Zdobywców Pucharów już bez niego. Wziął udział w igrzyskach olimpijskich w Rzymie, ale Polska odpadła po pierwszej rundzie. A przecież to był geniusz.
Każda dekada miała swego piłkarskiego bohatera. Lata 50. to Gerard Cieślik, 60. – Włodzimierz Lubański, 70. – Kazimierz Deyna, a 80. - Zbigniew Boniek. Ernest Pol łączy kilka tych postaci i epoki. Jest dla polskiego futbolu kimś takim jak Alfredo di Stefano dla światowego. Grali nawet na tych samych pozycjach i mieli podobne role w swoich drużynach. Di Stefano, Argentyńczyk, od którego w latach 50. zaczęła się legenda Realu Madryt, też nigdy nie wystąpił na mistrzostwach świata. Ale zdobył z Realem pięć razy Puchar Mistrzów, jest honorowym prezydentem tego klubu, a jego imię nosi treningowy stadion w ośrodku szkoleniowym Realu w Valdebebas. Ernest Pol jest od roku 2005 patronem stadionu Górnika w Zabrzu. Kiedy ten stadion powstawał w latach 30. ubiegłego wieku, nadano mu imię Adolfa Hitlera. Zabrze nosiło nazwę Hindenburg, Pol zaś nazywał się Pohl.
Potęga armii
Ernest Pol jako junior Slavii Ruda Śląska nie był na tyle znany, aby rzucić się w oczy szperaczom piłkarskich talentów w CWKS, czyli Legii Warszawa. Wysłano go do Łodzi, gdzie w jednostce wojskowej wywoził pomyje z oficerskiej kantyny. Tak przynajmniej twierdził były sekretarz generalny Legii pułkownik Edward Potorejko. To, że po służbie szeregowy Pol grał w garnizonowym klubie i strzelał sporo bramek, to inna sprawa. Z Łodzi do Warszawy nie jest daleko, informacja o młodym piłkarzu dotarła na Legię i podobno nawet sam słynny węgierski trener tego klubu Janos Steiner osobiście wybrał się na jakiś mecz, aby zobaczyć Pola.
Bardziej prawdopodobna jest jednak inna wersja. Z Łodzi pochodził znany w latach 50. napastnik Legii Longin Janeczek. Często bywał w rodzinnych stronach, podczas jednej z takich wizyt zobaczył Pola i już wiedział, że pasuje do Legii.
Sam Pol opowiadał, że został zauważony, kiedy grał w reprezentacji Łodzi przeciw drużynie Warszawy i strzelił dwie bramki. Ale takiego spotkania w roku 1953 nie było. Może jakieś inne, nieoficjalne, zorganizowane w celu wyszukania talentów z klubów garnizonowych, przed likwidacją Okręgowych Wojskowych Klubów Sportowych. Jakkolwiek było, pod koniec roku 1953 Ernest Pol znalazł się w stolicy.