Legia odjeżdża

Drużyna z Warszawy dzięki zwycięstwu wyraźnie prowadzi, a jej najgroźniejsi konkurenci pogubili punkty. Menedżerowie oglądają polską młodzież

Publikacja: 19.11.2012 01:16

Legia odjeżdża

Foto: PAP/serwis codzienny, Jakub Kaczmarczyk Jakub Kaczmarczyk

Na Konwiktorskiej w Warszawie, gdzie Legia nie ma zbyt wielu sympatyków, był czas na marzenia. Mecz Polonii z Górnikiem miał się rozpocząć o godz. 18, ale pojawiły się problemy natury energetycznej, które uniemożliwiały transmisję telewizyjną przez Canal+. Najpierw poinformowano o opóźnieniu piętnastominutowym, potem o kolejnych.

Ostatecznie mecz rozpoczął się o 19.35. Sześć tysięcy ludzi przez półtorej godziny marzło na stadionie, wznosząc dobrze znane okrzyki przeciw PZPN, który jednakże nie miał z tą sytuacją nic wspólnego. O przesunięciu meczu decydowała Ekstraklasa SA i Canal+. A ponieważ boisko było w porządku, oświetlenie też, mgła nie utrudniała widoczności, były więc optymalne warunki do rozpoczęcia gry, padło słuszne pytanie, co jest ważniejsze: kibice na trybunach czy kibice przed telewizorami.

Kiedy już mecz się rozpoczął, marzenia polonistów o pozycji lidera powoli gasły. Obydwie drużyny grały na tym samym poziomie, każda miała swoje szanse, mecz był więc bardzo ciekawy i do końca nie było wiadomo, kto zwycięży. Najpierw więcej szczęścia mieli goście. Dośrodkowanie Pawła Olkowskiego usiłował zablokować Adam Kokoszka, ale piłka odbiła się od jego nogi, poleciała wysoko i wpadła do bramki za plecami niespodziewającego się takiej sytuacji Sebastiana Przyrowskiego.

Poloniści wyrównali cztery minuty później. Po rzucie wolnym piłkę uderzył głową Kokoszka, a Vladimir Dwaliszwili trafił z bliska do siatki. Gdyby po bezmyślnym faulu Mariusza Magiery na Tomaszu Brzyskim Łukasz Teodorczyk wykorzystał rzut karny, być może marzenia o pierwszym miejscu (przynajmniej do niedzieli) by się spełniły. Teodorczyk strzelił jednak słabo, Łukasz Skorupski obronił i mecz zakończył się remisem.

Na trybunach było kilkunastu zagranicznych menedżerów, obserwujących przede wszystkim Arkadiusza Milika i Prejuce'a Nakoulmę z Górnika oraz Pawła Wszołka, Łukasza Teodorczyka i Adama Pazio z Polonii. A najlepszym zawodnikiem na boisku był Gruzin Dwaliszwili. Niemal wszyscy ci menedżerowie z Warszawy udali się do Poznania na mecz Lecha z Legią.

Widzew rozpoczął rozgrywki od czterech zwycięstw, a w piątek poniósł trzecią porażkę w czterech ostatnich meczach. Doszło do tego w Gdańsku, gdzie Lechia wygrała dopiero drugi raz w sezonie. To było jej drugie zwycięstwo z kolei, które, być może, pozwoli ustabilizować formę. Gdańszczanie awansowali na piąte miejsce, a strzelca pierwszego gola Abdou Razacka Traore, na liście najskuteczniejszych wyprzedza tylko Danijel Ljuboja.

Być może ważniejsze jest to, że od kiedy do pracy w ekstraklasie wrócił Bogusław Kaczmarek, znów możemy oglądać młodych, zdolnych piłkarzy. Kaczmarek ma wyjątkową umiejętność wyszukiwania takich graczy w niższych ligach. 20-letni obrońca Rafał Janicki przyszedł z Chemika Police, a wychowanek Lechii, pochodzący ze Słupska 17-letni napastnik Kacper Łazaj, już strzelił bramkę w ekstraklasie (w meczu z Ruchem). Łazaj jest najmłodszym piłkarzem w historii Lechii, który debiutował w ekstraklasie.

Im więcej będzie takich piłkarzy, tym szybciej kibice zapomną o najbardziej zasłużonych i mających za sobą kariery nawet w klubach zagranicznych. Jak choćby o 33-letnim Grzegorzu Rasiaku.

Inny znany piłkarz Ireneusz Jeleń wreszcie pokazał się z dobrej strony w meczu Podbeskidzia z Piastem. Był bliski zdobycia bramki, widać, że coraz lepiej rozumie się z partnerami. Ale prawdopodobnie w przerwie zimowej odejdzie z Bielska-Białej. Po sześciu latach gry w Auxerre i Lille źle się gra w Polsce i za mniejsze pieniądze. A Jeleń ma 31 lat i ostatnią szansę na lepszy klub.

Podbeskidzie przegrało drugi raz z kolei. Nowy trener Marcin Sasal, który rozpoczął pracę na początku listopada, od szczęśliwego zwycięstwa w Lubinie nie ma dużych możliwości manewru. Podbeskidzie pod względem klasy zawodników i możliwości finansowych pasuje bardziej do I ligi niż ekstraklasy.

Nie udał się debiut w roli trenera Bełchatowa Michałowi Probierzowi. Wprawdzie jego drużyna straciła jedyną bramkę w końcówce pojedynku z Zagłębiem, ale trudno mówić o pechu. Zagłębie miało w Lubinie sporą przewagę. Probierz kusi los, bo ma minimalne szanse na odwrócenie sytuacji klubu. Bełchatów wycofujący się z finansowania piłkarzy jest jeszcze bliżej spadku niż Podbeskidzie.

12. kolejka

Piast Gliwice – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:0 (0:0)

Bramka: R. Jurado (81).

Żółte kartki: M. Zganiacz (Piast); M. Sokołowski, D. Łatka (Podbeskidzie). Sędziował T. Garbowski (Kluczbork). Widzów 4250.

Jagiellonia Białystok – Korona Kielce 0:0

Żółte kartki: Ł. Sierpina, Z. Małkowski (Korona). Sędziował K. Jakubik (Siedlce). Widzów 4127.

Polonia Warszawa – Górnik Zabrze 1:1 (0:0)

Bramki – dla Polonii: W. Dwaliszwili (56); dla Górnika: A. Kokoszka (52-sam.). Sędziował D. Stefański (Bydgoszcz). Widzów 6100.

Lech Poznań – Legia Warszawa 1:3 (0:3)

Bramki – dla Lecha: B. Ślusarski (74); dla Legii: J. Kosecki (9), J. Wawrzyniak (14), M. Radović (32).

Żółte kartki: Ł. Trałka, H. Wołąkiewicz, K. Linetty (Lech); J. Rzeźniczak, D. Łukasik (Legia). Sędziował H. Siejewicz (Białystok). Widzów 40 632.

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 1:0 (0:0)

Bramka: I. Iliev (90+3).

Żółte kartki: G. Bunoza, R. Sobolewski, M. Jovanović (Wisła); A. Spahić (Śląsk). Sędziował P. Gil (Lublin). Widzów 12 849.

KGHM Zagłębie Lubin – PGE GKS Bełchatów 1:0 (0:0)

Bramka: Ł. Hanzel (89). Żółte kartki: J. Bilek (Zagłębie); M. Szmatiuk (Bełchatów). Sędziował T. Musiał (Kraków). Widzów 5519.

Lechia Gdańsk – Widzew Łódź 2:0 (1:0)

Bramki: A. Traore (45+2-k), Ricardinho (74).

Żółte kartki: Ricardinho (Lechia); H. Abbes, A. Bruno (Widzew).

Czerwona kartka: A. Banasiak (67, Widzew). Sędziował R. Małek (Zabrze). Widzów 10 264.

Mecz poniedziałkowy

Pogoń Szczecin – Ruch Chorzów (18.30, Canal+ Sport, Eurosport 2)

Na Konwiktorskiej w Warszawie, gdzie Legia nie ma zbyt wielu sympatyków, był czas na marzenia. Mecz Polonii z Górnikiem miał się rozpocząć o godz. 18, ale pojawiły się problemy natury energetycznej, które uniemożliwiały transmisję telewizyjną przez Canal+. Najpierw poinformowano o opóźnieniu piętnastominutowym, potem o kolejnych.

Ostatecznie mecz rozpoczął się o 19.35. Sześć tysięcy ludzi przez półtorej godziny marzło na stadionie, wznosząc dobrze znane okrzyki przeciw PZPN, który jednakże nie miał z tą sytuacją nic wspólnego. O przesunięciu meczu decydowała Ekstraklasa SA i Canal+. A ponieważ boisko było w porządku, oświetlenie też, mgła nie utrudniała widoczności, były więc optymalne warunki do rozpoczęcia gry, padło słuszne pytanie, co jest ważniejsze: kibice na trybunach czy kibice przed telewizorami.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum