Fani West Hamu intonowali antysemickie przyśpiewki pod adresem Tottenhamu. Syczenie miało przypominać dźwięk w komorach gazowych, śpiewano też refren: „Hitler już po was idzie". Pięciu kibiców zostało aresztowanych, a West Ham daje zakazy stadionowe tym, których udało się zidentyfikować. Współpracuje przy tym z Tottenhamem, na którego stadionie mecz się odbywał.
To nie przypadek, że fani West Hamu w taki sposób obrażali przeciwników. Tottenham od dawna ma w Londynie opinię klubu żydowskiego, trochę z powodu geografii (w tej dzielnicy mieszka spora społeczność żydowska), trochę przez historię (pierwsi właściciele), trochę dzięki teraźniejszości (prezydentem klubu jest Daniel Levy).
Kibice Tottenhamu przestali się już za te wyzwiska obrażać. Skoro mówią o nich „Yiddoes" (pogardliwe określenie Żydów), to z dumą sami siebie nazywają „Yid Army" i śpiewają o tym na stadionach. Na początku listopada Stowarzyszenie Czarnoskórych Prawników (SBL) domagało się nawet, by przestali tak robić, bo ich śpiew jest „antysemicki" i „obraża Żydów". Chociaż po stronie kibiców stanął klub, a policja stwierdziła, że o żadnym przestępstwie nie ma mowy, to apel SBL poparł znany na Wyspach komik David Baddiel.
- Spośród kibiców Tottenhamu tylko 3-4 procent to Żydzi, więc takie śpiewy są nadużyciem. Przecież słowo „Yiddo" jest obraźliwe. Ludzie faszysty Oswalda Mosleya pisali je na murach całego East Endu – mówi Baddiel i dodaje. – Fani Tottenhamu uważają, że w ten sposób się bronią. Ale gdy zaczynają grać w tę grę, to legitymizują innych. Im częściej tak śpiewają, tym częściej to do nich wraca.
Wydaje się, że Baddiel ma rację. W Rzymie przed meczem Ligi Europejskiej z Lazio kibice Tottenhamu zostali napadnięci i pobici w jednym z barów. Kilku z nich trafiło do szpitala, a potem na meczu kibice Lazio, znani z faszystowskich sympatii i rasistowskich incydentów, śpiewali „Tottenham Juden" i wywiesili transparent „Wolna Palestyna".