Alan Ryan zginął na początku września. Szedł wieczorem ulicą Dublina, kiedy dostał sześć kul z pistoletu Glock. Padł na ziemię, ranny w klatkę piersiową, a zabójca, dla pewności, strzelił mu jeszcze w głowę. Jego towarzysza postrzelił w nogę. Ryan miał 32 lata i niewiniątkiem nie był. Policji w Dublinie dał się poznać już w 1999 roku, podczas nalotu na obóz szkoleniowy Prawdziwej IRA (RIRA) - bojowników, którzy nie złożyli broni po porozumieniu wielkopiątkowym z 1997 roku. Potem policja podejrzewała go jeszcze o udział w dwóch zabójstwach w ostatnich dwóch latach. W Dublinie przewodził oddziałom RIRA.
Ryana nie zabili jednak protestanci, a gangi narkotykowe, którym podpadł. Porywał dealerów i zwalniał ich dopiero po wpłaceniu okupu. Może to był jego sposób na zdobycie funduszy na dalszą walkę. W jego pogrzebie wzięło udział około pięciuset osób. Około stu miało na sobie stroje paramilitarne. Policja była postawiona w stan gotowości. Pod koniec listopada przyjaciele Ryana zrobili w Dublinie imprezę ku jego czci. Pojawił się na niej piłkarz Celticu Anthony Stokes i ktoś zrobił mu zdjęcie telefonem komórkowym. O sprawie napisała prasa, więc zrobiło się gorąco, bo w Glasgow wiele nie trzeba, żeby odżyły stare problemy. Kibice Rangers, głównie protestanci, powiewają na meczach flagami Union Jack.
Fani Celticu (katolicy), zamiast szkockich, najchętniej używają flag Irlandii. O konflikt nietrudno. W środek tej zawieruchy wpakował się Stokes, reprezentant Irlandii. Ktoś na Twitterze zaczął grozić mu śmiercią. Klub odciął się od zachowania piłkarza, a trener Neil Lennon ujawnił, że miał z nim poważną rozmowę. - Nie chcę moralizować, ale nie wolno takimi zachowaniami niszczyć reputacji klubu. Anthony ma tego świadomość. Załatwiliśmy tę sprawę w naszym gronie - powiedział dziennikarzom. Lennon jak mało kto wie, co to znaczy konflikt Rangersów z Celtami. Sam pochodzi z Irlandii Płn., ale jest katolikiem. Kiedy przeszedł do Celticu i miał zostać kapitanem reprezentacji, zaczął dostawać pogróżki i zrezygnował z gry w kadrze.
W Glasgow nie było lepiej. Można się pogubić, jak często go bito, obrażano, albo mu grożono. Zawodnika w obronę wzięli kibice Celticu. - Anthony Stokes jest Irlandczykiem. Jeśli ktoś pochodzi z Irlandii, to może mieć inne spojrzenie na wydarzenia ostatnich 50 - 60 lat niż Szkot, Anglik albo Walijczyk. Pewne rzeczy w życiu jego, albo jego rodziny mogły spowodować, że zachował się tak, a nie inaczej - powiedział Joe O'Rourke sekretarz Związku Kibiców Celticu.
O'Rourke ma rację. Ryan był dobrym znajomym rodziny Stokesów, zwłaszcza ojca piłkarza. Często przesiadywał w barze Players' Lounge, należącym do Stokesów: ojca i syna. Senior rodu ma zresztą wyrobione zdanie na temat Irlandii Płn. W zeszłym roku, w czasie wizyty królowej Elżbiety II w Dublinie policja nakazała mu usunąć, wiszący na pubie transparent: „Jak długo Brytyjczycy okupują choćby cal tej wyspy, nie będą mile widziani w Irlandii".