To już kolejny taki wynik w wykonaniu Evertonu. Rok wcześniej przynieśli 5,4 mln funtów straty. W klubie tłumaczą to słabym początkiem poprzednich rozgrywek, po którym spadła frekwencja na stadionie Goodison Park i zmniejszyła się liczba telewizyjnych transmisji na żywo z meczów.

Kibice nie mają jednak rzekomo powodów do niepokoju. Większość pieniędzy (63,4 mln funtów) poszła na pensje zawodników, a to według władz oznacza, że są lepsi i poprawią pozycję Evertonu w tabeli Premier League.

- Klub pokazał swoją wolę wzmacniania pierwszej drużyny na drodze do sukcesu - powiedział Robert Elstone, dyrektor wykonawczy. W zeszłym roku na Goodison Park przyszli m.in. Chorwat Nikica Jelavić, Belg Kevin Mirallas i Niemiec Thomas Hitzlsperger.

Everton jest na razie w tabeli na czwartym miejscu, dającym prawo gry w Lidze Europejskiej. Ideałem będzie jednak awans do Ligi Mistrzów. Klub poinformował jednocześnie, że zadłużenie netto klubu zasadniczo się nie zmieniło i wyniosło 46 mln funtów. To nie koniec dobrych wiadomości: sprzedaż karnetów na obecny sezon wzrosła aż o 6,4 proc.