Do pierwszego w tym roku "Gran Derbi" madrycki zespół przystąpił bez bramkarza Ikera Casillasa (kontuzja lewej dłoni), obrońców Pepe (wciąż nie wrócił po operacji kostki), Sergio Ramosa i Fabio Coentrao oraz ofensywnego pomocnika Angela di Marii (wszyscy trzej pauzowali z powodu kartek).
Jednak stawka meczu i odwieczny rywal wystarczająco zmobilizowali podopiecznych Jose Mourinho do wyrównanej walki. Dobrze spisywał się w bramce ściągnięty w ubiegłym tygodniu z Sevilli Diego Lopez, którego wystawił portugalski trener zamiast Antonio Adana.
Jednak najbardziej w szeregach gospodarzy wyróżnił się w środę wieczorem 19-letni obrońca Raphael Varane, który chwilami stanowił zaporę nie do przejścia dla Barcelony, która rozpoczęła mecz w najsilniejszym składzie, z Argentyńczykiem Leo Messim i kapitanem Carlosem Puyolem na czele.
Obaj nie zdołali skierować piłki do siatki Realu na Santiago Bernabeu. Zrobił to w 50. minucie ich kolega Cesc Fabregas, a stało się to po okresie wyraźnej przewagi gospodarzy.
Chwilę później bliski wyrównania był kapitan "Królewskich" Cristiano Ronaldo, ale jego strzał głową z odległości kilku metrów był niecelny. Po wielu nieudanych próbach zmiany rezultatu z obu stron, tę niemoc przerwał w 81. minucie Varane, który dosięgnął wysokie dośrodkowanie Mesuta Oezila i wyrównał na 1:1.